Będziemy musieli zatrudnić w klubie egzorcystę - komentarze po meczu GKS Katowice - Odra Opole

Po bardzo słabym spotkaniu GKS Katowice podzielił się punktami z zespołem Odry Opole. Trenerzy obu drużyn byli w zupełnie odmiennych nastrojach. - Po raz kolejny tracimy dwa punkty, a nie zyskujemy jeden - powiedział na konferencji prasowej zmartwiony trener GKS-u Wojciech Osyra. - Z remisu cieszę się prawie tak samo, jak ze zwycięstwa - to natomiast słowa trenera opolan Andrzeja Prawdy.

W tym artykule dowiesz się o:

Andrzej Prawda (trener Odry Opole): Gdyby ktoś mi ten wynik zaproponował przed meczem, wziąłbym go w ciemno i nie przyjeżdżał nawet do Katowic. Wiedziałem, że będzie bardzo ciężko i powiem szczerze, że z tego remisu cieszę się prawie tak samo, jak ze zwycięstwa. Mamy spore kłopoty z przygotowaniem motorycznym zespołu. Musiałem znaleźć taką, a nie inną formułę zgromadzenia punktów. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórym z państwa to się podobało, bo mnie się to generalnie nie bardzo podoba. Ale jeżeli chce się zdobywać punkty i zostać w lidze to czasami trzeba znaleźć takie środki, a podobno cel uświęca środki. Graliśmy tak, jak potrafiliśmy najlepiej. Gospodarze przez cały mecz mieli inicjatywę, więcej z gry, ale to wynikało z naszego ustawienia. Baliśmy się zagrać odważniej, bo może gdybyśmy zaatakowali większą ilością zawodników to nie wszyscy mogliby w porę wrócić. Jestem bardzo zadowolony z wyniku, troszeczkę mniej z formy tej gry. Za kilka dni nikt nie będzie jednak pamiętał jak graliśmy, a punkty te dla nas są niezmiernie ważne. Wcześniej mieliśmy 4 porażki z rzędu, a teraz w ciągu 3 dni zrobiliśmy 4 punkty, jest to jakiś wydźwięk, że zespół ten idzie w dobrą stronę.

Rafał Wodniok (Odra Opole): 1:1 na wyjeździe to jest dobry wynik, jeszcze z taką drużyną, jak GKS Katowice. O sędziowaniu nie chciałbym się wypowiadać, bo wiadomo jak to się może skończyć. W Odrze było teraz dużo zmian, mamy nowego trenera i powoli budujemy nowy zespół i jestem przekonany, że się utrzymamy.

Madrin Piegzik (Odra Opole): Biorąc pod uwagę, że pod koniec meczu graliśmy w 10, to jesteśmy z wyniku zadowoleni, ale z przebiegu początkowych minut myśleliśmy, że dowieziemy to 1:0, przynajmniej do przerwy, a później do końca uda się to dowieźć. Niestety nie udało się, ale z punktu też jesteśmy zadowoleni. Przyjechaliśmy, żeby nie stracić nic z tyłu, a może coś strzelić i do końca pierwszej połowy się to udawało. Pracy sędziego nie chce komentować, po co później mieć problemy, ale nie był dzisiaj nam przychylny. Nie zauważył ręki, ewidentny rzut karny dla nas.

Wojciech Osyra (trener GKS-u Katowice): Zdaje się, że zamiast psychologa w klubie zaraz będziemy musieli zatrudnić egzorcystę. Przecież utrata bramki znowu w 1 minucie to po prostu ręce opadają. Wisła Płock - pierwsze minuty, Polonia Warszawa - 1 minuta w pierwszej połowie i 2 minuta w drugiej połowie. Teraz dostajemy bramkę i wszystkim roi się w głowach, że się mecz źle ułożył. Źle się ułożył, jak najbardziej, ale tutaj muszę pochwalić chłopaków. Oni chcieli, zostawili dużo zdrowia. Nie jest problem w tym, że oni nie strzelili bramki. Problem jest w tym, że oni ją stracili. Odra Opole oddała jeden strzał na bramkę i to było wszystko, czym nam zagroziła, a my bijemy głową w mur. Zamiast trzech punktów mamy punkt, tracimy dwa. Chyba będziemy musieli zatrudnić egzorcystę, bo to jest niewyobrażalne.

Grazvydas Mikulenas (GKS Katowice): Przyjechali, wyrzucili autobus w pole karne i graj z nimi. My też jesteśmy sobie winni. Już trzeci mecz pod rząd, kiedy tracimy bramkę do piątej minuty i przegrywamy 1:0. I do kogo możemy mieć pretensje. Potem "obrona Częstochowy" i walimy głową w mur. W końcówce graliśmy w przewadze, ale to żadna różnica czy w 10 czy w 11, jak oni cały czas się bronili całą drużyną na swojej połowie, a w końcówce to nawet w swoim polu karnym. Łatwo tracimy bramki, a bardzo trudno nam wychodzi ich strzelanie.

Krzysztof Markowski (GKS Katowice): Posiadanie piłki było po naszej stronie, ale tak jak powiedziałem po ostatnim meczu z Jastrzębiem nie posiadanie piłki, a bramki decydują o zwycięstwie, zwycięstwie tych strzeliliśmy po jednej. Niestety kolejny remis i strata dwóch punktów. Wychodzimy kolejny raz nieskoncentrowani, coś leży w naszych głowach, bo to jest kolejny mecz.

Marcin Krysiński (GKS Katowice): Mecz wyglądał fatalnie, szczególnie z ławki rezerwowych. Ja strasznie nie lubię oglądać z ławki kolegów w akcji, bardzo się wtedy denerwuję. Zwłaszcza, jak mecz zaczyna się tak fatalnie układać, jak dzisiaj się to ułożyło. Niestety nie pierwszy raz. Nerwowość duża, spore chęci i determinacja. Podarowaliśmy Odrze ciastko z wisienką. Przyjechali tutaj po punkt, a już w 2 minucie mieli trzy.

Źródło artykułu: