Mecz rozpoczął się od falstartu organizatorów, którzy nie odśnieżyli na czas murawy boiska. Pojedynek rozpoczął się przez to z 15-minutowym opóźnieniem. Być może byłoby gorzej, gdyby prezes Pelikana Łowicz, Jolanta Papuga nie wzięła spraw w swoje ręce.
Początek meczu był obiecujący. Jako pierwsi do ataku ruszyli gospodarze. Groźnie zrobiło się po dwóch akcjach zawodników, którzy niedawno zostali wypożyczeni do Łowicza z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Najpierw Krzysztof Zaremba (który jesienią bronił jeszcze barw Wisły) wykorzystał błąd Artura Melona i minął bramkarza rywali. Miał już jednak bardzo ostry kąt i sporą odległość od bramki, zdecydował się więc na dośrodkowanie, a tam piłkę wybili już dobrze ustawieni obrońcy gości. Kilka minut później groźny, ale niecelny strzał z dystansu oddawał Damian Chmiel.
Kolejne minuty to rosnąca przewaga płocczan. Swoje szanse zmarnowali kolejno Rafał Grzelak i Adam Majewski. Dobrą okazję w szczególności miał ten pierwszy, ale będąc w polu karnym nie był w stanie uderzyć celnie na bramkę Witolda Sabeli. Z minuty na minutę rosła przewaga gości. Z boiska wiało jednak nudą, gdyż nie oddawali oni strzałów i nie potrafili sobie poradzić z dobrze zorganizowaną defensywą gospodarzy.
Z kolei łowiczanie ograniczyli się do gry w obronie. Raz przeprowadzili jednak groźny kontratak, który mógł zakończyć się zdobytą przez nich bramkę. Piłkę podprowadził Krzysztof Zaremba, huknął z linii pola karnego, lot futbolówki zmienił jeszcze Artur Melon, a ta trafiła w słupek i wróciła w pole gry.
W drugiej połowie na boisku już niepodzielnie rządzili Nafciarze, ale obraz gry nie uległ wielkiej zmianie. Strzałów było jak na lekarstwo, a piłkarze obu zespołów nie radzili sobie z trudnymi warunkami panującymi na murawie. Ciekawiej zrobiło się jedynie dwa razy w ostatnim kwadransie meczu. Najpierw rzut wolny wykonywał Damian Chmiel. Piłka nieprzyjemnie skozłowała jeszcze przed bramką Przemysława Mierzwy i golkiper Wisły z najwyższym trudem wybił ją na rzut rożny.
Pod koniec meczu umiejętności Mierzwy sprawdził jeszcze Radosław Domińczak. Młody obrońca Ptaków oddał strzał z powietrza z około 25. metrów. Piłka zmierzała w środek bramki, ale pod samą poprzeczkę. Bramkarz Nafciarzy także w tym wypadku ratował się wybiciem jej na rzut rożny.
Remis ten uznano za małą niespodziankę. Nafciarze wcześniej rozbili ligowego rywala Pelikana - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:5. Z kolei Pelikan wciąż jeszcze nie wygrał w 2010 roku. W środę podopieczni Piotra Stacha zremisowali 1:1 z Sandecją Nowy Sącz.
Pelikan Łowicz - Wisła Płock 0:0
Pelikan: Sabela (46' Jędrzejewski) - Krysiński (70' Domińczak), Brodecki (46' Gawlik), Szymura, Marcinkiewicz - Bolimowski, Gamla, Chmiel, Mordzakowski (67' Mitrowski) - Bryk (76' Kosiorek), Zaremba.
Wisła: Melon (46' Mierzwa) - Pęczak, Pacan (46' Żytko), Nadolski (46' Jarczyk), Wiśniewski, Masłowski, Juszkiewicz, Nowacki (46' Koczon), Majewski (46' Wyczałkowski), Grzelak (62' Chwastek), Burski (62' Sekulski).