Decyzja zapadła na czwartkowej sesji Rady Miejskiej. Za projektem głosowało dziewiętnastu radnych, pięciu było przeciwnych, natomiast trzech wstrzymało się od głosu. Teraz całą sprawę musi pozytywnie zaopiniować Regionalna Izba Obrachunkowa i nic już nie stanie na przeszkodzie temu, by Miasto, kosztem ponad miliona złotych, przejęło 49% akcji spółki.
Dokapitalizowanie klubu wydawało się przesądzone jeszcze przed głosowaniem, ale kilku radnych miało poważne wątpliwości. Należał do nich Karol Winiarski, który z dużym zaskoczeniem przyjął informację o tym, że piłkarska spółka może być zadłużona na ponad dwa miliony złotych: - Myślę, że należałoby przenieść to głosowanie na następną sesję, do czasu, aż klub wyjaśni wszystkie wątpliwości. Najpierw powinniśmy poznać sytuację finansową, a później podejmować decyzje - mówił.
- Mamy pewne zobowiązania, ale w tym momencie klub nie jest zadłużony nawet na złotówkę! - odpowiadał mu właściciel Zagłębia Krzysztof Szatan, który sam jest najpoważniejszym wierzycielem spółki. Swego czasu pożyczył bowiem klubowi milion złotych na spłatę bieżących zaległości. Wtórował mu radny Maciej Adamiec: - Zobowiązania to stosunkowo niewielkie pieniądze. Nie zapominajmy o tym, że dzięki sukcesom sportowym Zagłębie już zarabia. Awans do ćwierćfinału Pucharu Polski to wpływy rzędu stu tysięcy złotych. Każdy mecz ligowy to też dodatkowe pieniądze. Do tego dochodzą wpływy z wynajmu Stadionu Ludowego - wyliczał.
Innego rodzaju wątpliwości miał Krzysztof Haładus: - Myślałem, że skończyły się już czasy, gdy huty i kopalnie utrzymywały kluby, ale widzę, że wracają. W takim razie może należałoby wesprzeć też inne sosnowieckie drużyny? - zastanawiał się radny. - Nie wiem o czym tu dyskutować, skoro wszyscy oprócz radnych Winiarskiego i Haładusa są "za"? - pytał Maciej Ornowski. Ostatecznie przeciwników uchwały było pięciu, ale nie zmienia to faktu, że Miasto faktycznie zostało mniejszościowym udziałowcem Zagłębia S.A. Pakiet większościowy wciąż należy do właściciela klubu Krzysztofa Szatana.