Sergiusz Prusak: Jesteśmy równorzędnymi bramkarzami

Jeden z najlepszych golkiperów I ligi, który dołączył do Górnika Łęczna w przerwie zimowej, zaostrzył rywalizację o miejsce między słupkami. Jesienią walczyli o nie Jakub Giertl i Jakub Wierzchowski.

Trener Tadeusz Łapa nie ukrywa, że podjął już decyzję, kto stanie w bramce Górnika w starciu z Wisłą Płock. Zapowiedzią tego wyboru był ostatni mecz sparingowy z Stalą Stalowa Wola, kiedy 90 minut rozegrał Sergiusz Prusak. - Kuba miał po prostu długą przerwę i to spowodowało, że wypadł z rywalizacji. Bramkarze muszą mieć świadomość, iż są pierwszymi - uważa szkoleniowiec.

Zawodnik sprowadzony zimą z Floty Świnoujście cieszy się, że został numerem 1, ale wcale nie czuje się lepszy do swoich kolegów. - Na pewno w dużym stopniu wpłynęło na to nieszczęście Kuby Wierzchowskiego, który nie był z nami na obozie we Wronkach. Myślę, że będę grał, ale my jesteśmy trzema równorzędnymi bramkarzami i dzisiaj bronię ja, a za dwa-trzy tygodnie może bronić Kuba Wierzchowski czy Jakub Giertl, kiedy zostanie odwieszony - skromnie przyznaje Prusak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Wiosną Prusak będzie bronił dostępu do bramki Górnika Łęczna.

W okresie przygotowawczym 30-letni bramkarz solidnie trenował, przebywał na dwóch zgrupowaniach i już zżył się z łęczyńską drużyną. - Mieliśmy trochę sparingów, omijały mnie kontuzje. Przepracowaliśmy ten okres z trenerem Sarniakiem bardzo solidnie i uważam, że wszyscy trzej jesteśmy przygotowani na to, żeby grać w pierwszej jedenastce - ocenia.

Ostatni mecz sparingowy ze Stalą Górnik wygrał przekonująco - 5:1. Prusak zaprezentował kilka udanych interwencji, a czy mógł lepiej zachować się przy uderzeniu Krystiana Lebiody, które dało gościom honorowe trafienie? - Ciężko powiedzieć, bo strzał poszedł między nogami Grześka Bronowickiego i byłem zasłonięty. Może gdybym był bliżej długiego słupka, to bym to obronił - analizuje golkiper.

Na inaugurację rundy wiosennej zielono-czarni zmierzą się w Płocku z Wisłą. Po długim okresie treningów i rozgrywania spotkań kontrolnych na sztucznej nawierzchni, powrócą oni na naturalną murawę. Łęcznianie nie demonizują tego faktu i wierzą w sukces. - Jesteśmy profesjonalnymi zawodnikami i uważam, że nie będzie różnicy czy zagramy na boisku ze sztuczną murawą, czy na naturalnej trawie. Jedziemy do Płocka, żeby wygrać. Po to gra się w piłkę, aby walczyć i zwyciężać - przekonuje Prusak.

Komentarze (0)