Polonia odebrała w środę zwycięstwo Lechowi, a w ostatniej kolejce oczy bytomian zwrócone będą właśnie na Poznań. Tam Kolejorz podejmował będzie bowiem drużynę ŁKS Łódź i jeśli wygra, to niebiesko-czerwoni unikną gry w barażach. Podopieczni trenera Michała Probierza jadą bowiem na niezwykle trudny teren, do Warszawy na mecz z Legią. Z Legią, która jest już bardzo blisko tytułu wicemistrza Polski. Zanim jednak będziemy się emocjonować ostatnim aktem Orange Ekstraklasy, przypomnijmy boiskowe wydarzenia z Bytomia.
Już na samym początku, bo w 4. minucie meczu Jacek Trzeciak zagrał na wolne pole do Grzegorza Podstawka, ale sytuację uratował wybiegiem z bramki Emilian Dolha. Sześć minut później to jednak przyjezdni cieszyli się z prowadzenia. Do zagrania aż pod linię końcową dobiegł Marcin Kikut i zdołał dośrodkować. W obrębie pola bramkowego Hernan Rengifo wykorzystał nieporozumienie bramkarza Polonii z Pavolem Stano i posłał piłkę głową do pustej bramki. W pierwszej odsłonie to właśnie goście z Poznania sprawiali lepsze wrażenie, a komplet bytomskiej publiczności musiał czekać na wyrównanie aż do 35. minuty. Wtedy w pole karne Lecha dośrodkował Walerij Sokolenko, Trzeciak zgrał piłkę do Podstawka, który ograł po drodze jeszcze Kucharskiego i ładnym strzałem z 7 metrów nie dał szans golkiperowi Kolejorza. Do końca pierwszych 45 minut podopieczni Franciszka Smudy starali się przechylić szalę na swoją korzyść, ale ostatecznie ta sztuka im się nie udała. Obie drużyny udały się więc do szatni z wynikiem remisowym, który nie zadowalał żadnej z ekip.
Ważnym akcentem II połowy meczu było wejście na plac gry w 60. minucie Przemysława Pitrego. Już dwie minuty później napastnik Lecha trafił do bramki Polonii, wykorzystując dośrodkowanie z rzutu wolnego, ale sędzia Adam Kajzer po chwili przerwał radość poznaniaków. Okazało się bowiem, że Bandrowski zagrywał piłkę przed gwizdkiem sędziego. W 74. minucie arbiter główny spotkania po raz drugi nie uznał bramki dla przyjezdnych, tym razem dopatrując się pozycji spalonej Rengifo. Wzburzenie na ławce rezerwowych Lecha było ogromne. Później przerodziło się ono w rozczarowanie, gdy w 88. minucie Rengifo nie potrafił skierować piłki do bramki z najbliższej odległości. Napastnik Kolejorza był chyba zaskoczony tak dogodną sytuacją i zanim przyjął piłkę, to na pozycję zdążył wrócić już Michal Pesković, by chwilę później popisać się kapitalną interwencją. Dwie minuty później przewaga Lecha została jednak udokumentowana bramką. Bartosz Bosacki przedłużył piłkę Pitremu, a ten nie miał problemów z pokonaniem wychodzącego z bramki Peskovicia. W tym momencie niektórzy z piłkarzy Polonii padli już na murawę w geście bezradności, gdyż remis diametralnie się od nich oddalił.
W ostatniej minucie doliczonego czasu gry stała się jednak rzecz nieprawdopodobna. Piłka meczowa, rzut rożny w wykonaniu niebiesko-czerwonych. Pod bramką Lecha także Michal Pesković, golkiper miejscowych. To właśnie on przedłużył centrę do stojącego 5 metrów od bramki Pavola Stano. Wysoki Słowak mimo asysty jednego z obrońców uderzył celnie głową i uratował jeden punkt swojej drużynie. Punkt, który w końcowym rozrachunku może mieć olbrzymie znaczenie dla podopiecznych trenera Probierza. Polonia wróciła tym samym z dalekiej podróży…
Polonia Bytom - Lech Poznań 2:2 (1:1)
0:1 - Rengifo 10'
1:1 - Podstawek 35'
1:2 - Pitry 90'
2:2 - Stano 90+3'
Polonia Bytom: M. Pesković - Wojciechowski, Dziółka, Stano, Sokolenko, Trzeciak (66' Kral), R. Grzyb, Przybylski, Wolański (83' Solecki), Radzewicz, Podstawek (86' Zieliński).
Lech Poznań: Dolha - Kikut, Bosacki, Kucharski, Djurdjevic, Bandrowski, Injać, Murawski, Cueto (60' Pitry), Zając, Rengifo.
Żółte kartki: Stano, Dziółka (Polonia) oraz Djurdjević, Kikut (Lech).
Sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów).
Widzów: 8000 (w tym 600 gości) - komplet.
Najlepszy piłkarz Polonii: Pavol Stano.
Najlepszy piłkarz Lecha: Przemysław Pitry.
Piłkarz meczu: Pavol Stano.