Wisła rozpoczęła mecz od mocnego uderzenia. W 6 minucie strzał Marcina Nowackiego sprawił sporo kłopotów Sergiuszowi Prusakowi. O ogromnym pechu może mówić Adam Majewski, który szybko doznał kontuzji.
Miejsce doświadczonego pomocnika zajął Artur Wyczałkowski i dobrze wprowadził się do gry. W 14 minucie świetnym podaniem obsłużył Daniela Koczona, a ten stanął oko w oko z Prusakiem. Golkiper obronił pierwszy strzał, ale przy dobitce był już bezradny.
Łęcznianie wciąż grali anemicznie, za to kibice gospodarzy w ciągu następnego kwadransa dwukrotnie podrywali się z miejsc, świętując bramki swoich ulubieńców. W 24 minucie Górnik źle wykonał rzut rożny, gospodarze wyprowadzili kontrę i Koczon nie dał żadnych szans bramkarzowi.
Nie minęło pięć minut i wydawało się, że szczęście uśmiechnęło się do gości. Po mocnej wrzutce Nowackiego piłka przetoczyła się pod interweniującym Prusakiem i opuściła boisko. Nafciarze jednak dopięli swego. Z rzutu rożnego dośrodkował Nowacki, a strzałem głową futbolówkę w siatce Górnika umieścił Rafał Grzelak.
Wysokie prowadzenie nieco uspokoiło płocczan, dlatego do głosu doszli zielono-czarni. W 35 minucie Przemysław Mierzwa bez trudu obronił strzał Bartłomieja Niedzieli, a po chwili nie dał się zaskoczyć Januszowi Surdykowskiemu.
Fatalna postawa łęcznian doprowadziła do szewskiej pasji trenera Tadeusza Łapę, który chciał wstrząsnąć drużyną zmianami w końcówce pierwszej połowy. W 41 minucie boisko opuścili: Sławomir Nazaruk i Niedziela, a ich miejsca zajęli: Kamil Oziemczuk oraz Paweł Tomczyk. Niewiele zabrakło jednak, a to Wisła zadałaby kolejny cios. Uchroniła przed nim gości przytomna reakcja Adriana Bartkowiaka, który wybił piłkę z linii bramkowej.
Na początku drugiej połowy Górnik zmusił Mierzwę do kapitulacji. Surdykowski głową przedłużył podanie Rafała Niżnika, a Oziemczuk strzałem w róg zdobył swoją pierwszą bramkę w obecnym sezonie. Trafienie to dodało animuszu 22-letniemu zawodnikowi. W 57 minucie dośrodkował on w pole karne gospodarzy z lewej strony boiska, lecz Tomczyk źle trafił w piłkę.
Mimo wszystko Nafciarze wciąż kontrolowali przebieg gry, więc mogli ograniczyć się do kontr. Starali się także wykorzystać błędy przeciwnika, jak choćby w 69 minucie, kiedy Prusak wybił futbolówkę najgorzej jak mógł. Łukasz Juszkiewicz zagrał do Nowackiego, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył tuż obok słupka.
Końcówka nie przyniosła już klarownych sytuacji podbramkowych. Najpierw Masłowski posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką, a w odpowiedzi 60 sekund przed ostatnim gwizdkiem arbitra atomowemu uderzeniu Niżnika nie dał się zaskoczyć Mierzwa.
Wisła Płock - Górnik Łęczna 3:1 (3:0)
1:0 - Koczon 14'
2:0 - Koczon 24'
3:0 - Grzelak 29'
3:1 - Oziemczuk 53'
Składy:
Wisła Płock: Mierzwa - Wiśniewski, Jarczyk, Pęczak, Żytko - Masłowski, Nowacki (82' Sielewski), Majewski (10' Wyczałkowski), Juszkiewicz, Grzelak (61' Chwastek) - Koczon.
Górnik Łęczna: Prusak - Radwański, Wallace (46' Niżnik), Karwan, Grzegorz Bronowicki - Nazaruk (41' Oziemczuk), Bartkowiak, Nikitović, Niedziela (41' Tomczyk) - Surdykowski, Nakoulma.
Sędzia: Rafał Greń (Rzeszów).