Na ten moment czekali wszyscy kibice Realu Madryt. Z przegranego meczu wyszli z wielką klasą i rozprawili się z silną Sevillą 3:2. Andaluzyjczycy stworzyli sobie dwie okazje, dzięki którym prowadzili na Santiago Bernabeu 2:0 i byli o krok od wygranej. Wielki napór Królewskich w końcu jednak przełamał szczęśliwą bramkę Andresa Palopa. Zaczęło się od szybkiej akcji graczy Manolo Jimeneza i samobóju Xabi'ego Alonso. Później dominowali Blancos, ale świetnie między słupkami spisywał się golkiper miejscowych. Na domiar złego po przerwie katastrofalnie zachował się Iker Casillas, który przepuścił łatwe uderzenie z rzutu wolnego Ivicy Dragutinovica.
Po tym trafieniu szkoleniowiec miejscowych zdecydował się na dwie ofensywne zmiany i wprowadził Rafaela van der Vaarta oraz Guti'ego, a pod bramką rywali nastąpił prawdziwy kocioł. W przeciągu kwadransa za sprawą Cristiano Ronaldo i wychowanka Sevilli - Sergio Ramosa doszło do wyrównania. Na dodatek Guti trafił w poprzeczkę, co powtórzył po chwili Gonzalo Higuain, który ponadto ostrzelił słupek bramki. Później miejscowi gracze ochłonęli, ale nie było to ich ostatnie słowo. Rezerwowy Van der Vaart świetnie znalazł się w polu karnym i w doliczonym czasie gry z najbliższej odległości wywalczył niezwykle cenny komplet punktów i pozycję lidera. Był to 6 wygrany mecz z rzędu Realu i 13 zwycięstwo na Santiago Bernabeu, gdzie żadna z drużyn nie ugrała choćby oczka.
To był szczęśliwy wieczór Realu. Tuż przed pierwszym gwizdkiem w Madrycie zakończyła się konfrontacja Almerii z FC Barceloną. Katalończycy ponownie spisali się grubo poniżej oczekiwań i gdyby nie niezawodny Lionel Messi mogliby nawet zaliczyć drugą porażkę w sezonie. Andaluzyjczycy nie przestraszyli się utytułowanego rywala i szybko objęli prowadzenie po rzucie rożnym. Blaugrana ponownie nie pokazała gry, z której słynęła w świetnym poprzednim sezonie. Jedynie Messi starał się częstymi rajdami oszukać całą dobrze spisującą się defensywę. Ostatecznie po rzucie wolnym doprowadził do wyrównania, ale przez niefortunną interwencję Carlesa Puyola znowu trzeba było gonić wynik. Na domiar złego walczyli o to bez wyrzuconego na trybuny Josepa Guardioli oraz Zlatana Ibrahimovica, który ponownie nie wytrzymał i uderzył jednego z rywali. Szwed był jednym z najgorszych graczy na boisku. Argentyńczykowi za sprawą 19. trafienia w sezonie udało się jednak uratować remis, ale sam tym razem spotkania nie potrafił wygrać i po raz szósty w sezonie Katalończycy stracili oczka.
Podobnie jak Królewscy, wielki comeback zaliczyli piłkarze Deportivo La Coruna. Ekipa z Galicji przegrywała u siebie z przedostatnią Tenerife, by ostatecznie wygrać 3:1. Bohaterem meczu został Andres Guardado, który najpierw asystował, a następnie sam trafił do siatki.
Deportivo La Coruna - Tenerife 3:1 (1:1)
0:1 - Hens 18'
1:1 - Rodriguez 33'
2:1 - Guardado 55'
3:1 - Colotto 67'
Almeria - FC Barcelona 2:2 (1:1)
1:0 - Cismo 12'
1:1 - Messi 42'
2:1 - Puyol (sam.) 57'
2:2 - Messi 66'
Real Madryt - Sevilla 3:2 (0:1)
0:1 - Xabi Alonso (sam.) 10'
0:2 - Dragutinovic 52'
1:2 - Ronaldo 60'
2:2 - Ramos 64'
3:2 - Van der Vaart 90'+1
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)