Niedzielne spotkanie na dobre się jeszcze nie zaczęło, a już mieliśmy dwie, całkiem długie przerwy w grze. Najpierw tuż po rozpoczęciu zawodów na Łazienkowskiej, w starciu przy linii bocznej boiska z Mirosławem Radoviciem ucierpiał Robert Kolendowicz, który leżał minutę na murawie. Niedługo potem podczas kontrataku zespołu gości w pewnym momencie biec przestał Wojciech Szala i ku zdziwieniu publiczności dał spokojnie wpaść w pole karne Kolendowiczowi. Jak się później okazało obrońca Legii doznał urazu i musiał w 7. minucie zejść z boiska.
Od samego początku spotkania Legia zdominowała Odrę, jednak tak samo jak w ubiegło tygodniowym meczu z Cracovią jej ataki były niemrawe. Mimo to udało im się zagrozić bramce strzeżonej przez pewnie broniącego w niedzielnym spotkaniu Arkadiusza Onyszkę. W 2. minucie Radović po rajdzie prawym skrzydłem wbiegł w pole karne i zagrał po ziemi do Marcina Mięciela, od nogi którego piłka raczej się odbiła, niż została uderzona na bramkę gości.
Głównymi reżyserami gry w drużynie gospodarzy byli Maciej Iwański i Marcin Smoliński, którzy często zagrywali górne piłki do Bartłomieja Grzelaka, lecz ten wyraźnie nie radził sobie z obrońcami Odry, którzy za każdym razem wybijali mu piłkę spod nóg. W 26. minucie Legia powinna prowadzić 1:0, kiedy to po podaniu od Radoivića piłkę otrzymał Jakub Rzeźniczak i z prawego skrzydła dośrodkował prosto na głowę Mięciela, który nie trafił jednak w bramkę.
Odra nieśmiało próbowała kontratakować i czekała głównie na straty piłki Legionistów w środku pola. Najbardziej aktywny w zespole z Wodzisławia był Kolendowicz oraz osamotniony w ataku Daniel Bueno. Kiedy pierwsi kibice zaczynali już wychodzić ze stadionu na przerwę dawne wspomnienia wszystkich obecnych na stadionie odżyły, gdyż w 44. minucie Odra wyszła na prowadzenie. Po zamieszaniu w polu karnym, w którym strzał gości blokować musieli piłkarze Legii, ostatecznie do piłki dopadł Piotr Piechniak, i strzałem głową wpakował ją do bramki z kilku metrów.
Po przerwie na boisku pojawił się Maciej Rybus. Gra Legii po przerwie ożywiła się a z jedenastu metrów w 49. minucie strzelał Radović, lecz piłka przeleciała tuż obok słupka. W 63. spotkania przy linii bocznej pojawił się gotowy do zmiany Piotr Giza, na co zasiadający na stadionie kibice zaczęli… gwizdać. Można było odnieść wrażenie, że w tym momencie na zwycięstwie zależało tylko piłkarzom.
Legia strzelała z dystansu, próbowała konstruować akcje bokami i środkiem jednak nie przynosiło to żadnego efektu a w miarę upływania czasu gra gospodarzy stawała się coraz bardziej nerwowa. Między 70. a 80. minutą gry na boisku nie działo się nic ciekawego, Odra nie próbowała nawet wyjść ze swojego pola karnego a Legia nie potrafiła zakończyć żadnej akcji strzałem.
Pod koniec spotkania Legia miała kilka idealnych okazji do zdobycia bramki, jednak szczęście było dzisiaj po stronie Odry a jedenastka Jana Urbana zaprezentowała się fatalnie.
Legia Warszawa - Odra Wodzisław 0:1 (0:1)
0:1 - Piechniak 44’
Sklady:
Legia Warszawa: Mucha - Szala (7’ Kiełbowicz), Astiz, Wawrzyniak, Rzeźniczak, Szałachowski, Smoliński (63’ Giza), Iwański, Radović, Grzelak, Mięciel (46’ Rybus).
Odra Wodzisław: Onynszko - Luksie, Dymkowski, Velicky, Piechniak (87’ Kwiek), Malinowski, Cantoro, Kowalczyk, Kolendowicz (61’ Grzegorzewski), Bueno, Brasilia (92' Woś).
Żółte kartki: Onyszko, Velicky (Odra)
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 4000
Ocena meczu: 2. Wielka przewaga Legii, z której nic nie wynikało. Mimo licznych okazji podbramkowych mecz nie był porywający.