Od pierwszych minut spotkania to Gieksa sprawiała lepsze wrażenie. Katowiczanie bez respektu dla bardziej utytułowanego rywala raz za razem bombardowali bramkę Górnika. Gdyby zawodnicy gospodarzy mieli lepiej nastawione celowniki już po dwudziestu minutach mogli prowadzić dwoma, a nawet trzema bramkami. Bliscy szczęścia byli bowiem Bartłomiej Dudzic i dwukrotnie Piotr Plewnia. Górnik obudził się z letargu dopiero po 25 minutach gry. Wówczas po błyskotliwym zagraniu ze środka pola Dawida Gajewskiego bliski szczęścia był Przemysław Pitry. Oddanie strzału zawodnikowi gości uniemożliwił jednak Plewnia, który w ostatnim momencie wybił piłkę na rzut rożny.
Przed kolejną szansą bramkową zabrzanie stanęli w 32 minucie spotkania. Wtedy po ładnej dwójkowej akcji Pitrego z Robertem Szczotem ten pierwszy stanął przed niemalże stuprocentową sytuacją strzelecką, ale fatalnie skiksował podając piłkę rywalowi, zamiast skierować ją do siatki bramki gospodarzy. GKS odpowiedział kilkadziesiąt sekund później, kiedy po szybkiej kontrze i błędzie Michała Pazdana oko w oko z Sebastianem Nowakiem stanął Dudzic. Strzał napastnika katowickiej jedenastki w ostatniej chwili zablokował jednak ofiarnym wślizgiem Pazdan w pełni rehabilitując się za wcześniejszą pomyłkę.
Mecz toczony był co prawda w szybkim tempie, ale akcje były rwane, a strzały celne na bramkę z jednej czy z drugiej strony można było policzyć na palcach jednej ręki. Niewiele zmieniło się po przerwie. Co prawda od początku drugiej połowy to Górnik próbował przejąć inicjatywę na boisku i zmusić do wysiłku bezrobotnego wcześniej Jacka Gorczycę, ale zabrzanom wyraźnie brakowało siły ognia, a grająca bliskim kryciem Gieksa wcale rywalowi zadania nie ułatwiała. Katowiczanie odważniej zaatakowali w samej końcówce spotkania, ale nie zdołali ani razu pokonać dobrze dysponowanego tego wieczora golkipera Górnika.
Po meczu zawodnicy obu drużyn odczuwali niedosyt. - Jechaliśmy tutaj z zamiarem wywalczenia kompletu punktów, ale to były prawdziwe derby, mecz walki. Jeżeli się nie da meczu wygrać, to trzeba go zremisować. Nam się to udało i powinniśmy się cieszyć z punktu wywiezionego z trudnego terenu - powiedział po końcowym gwizdku sędziego kapitan Górnika, Adam Banaś.
W podobnym tonie wypowiadali się gracze gospodarzy. - Zagraliśmy dobre spotkanie z trudnym rywalem. Mieliśmy kilka sytuacji, w których mogliśmy się pokusić nawet o zdobycie bramki. Niestety ta sztuka nam się nie udała. Górnik też miał kilka sytuacji strzeleckich, ale remis uważam za wynik sprawiedliwy. Cieszy to, że jeżeli jesteśmy zdeterminowani potrafimy z takimi drużynami jak Górnik grać wyrównane zawody. To motywuje do dalszej pracy - podkreślił napastnik Gieksy, Bartłomiej Dudzic.
Na koniec kilka słów należy poświęcić kibicom, którzy byli bez wątpienia najjaśniejszym punktem niedzielnych zawodów. Kapitalna atmosfera stworzona przez nich na stadionie przy Bukowej w pełni oddała charakter piłkarskiego święta jakim jest Śląski Klasyk. Pozostaje mieć jedynie nadzieje, że zawodnicy wezmą sobie postawę kibiców za wzór do naśladowania. Warto bowiem mieć do kogo równać...
GKS Katowice - Górnik Zabrze 0:0
Składy:
GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Owczarek, Uszalewski, Napierała, Hołota, G. Nowak (91' Niechciał), Cholerzyński, Plewnia (72' Wijas), Buśkiewicz, Dudzic (90' Górski).
Górnik Zabrze: S. Nowak - Kulig, Banaś, Pazdan, Gajewski (75' Cebula), Bonin, Strąk, Przybylski, Szczot, Pitry, Wodecki (80' Besta).
Żółte kartki: Nowak, Cholerzyński (GKS) oraz Kulig (Górnik).
Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa).
Widzów: 7000.
Najlepszy zawodnik GKS Katowice: Kamil Cholerzyński.
Najlepszy zawodnik Górnika Zabrze: Adam Banaś.
Najlepszy zawodnik spotkania: Kamil Cholerzyński (GKS).