Skorża: Zwycięstwo pozwoli Wiśle być sobą

W piątek Wisła Kraków w spotkaniu z Jagiellonią w Białymstoku szukać będzie pierwszych wiosennych punktów. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby mistrzom Polski wrócić na właściwy tor po zawirowaniach wywołanych porażkami z GKS-em Bełchatów i Arką Gdynią.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

To trzeci kryzys Białej Gwiazdy w tym sezonie. Pierwszy miał miejsce w czasie eliminacji Ligi Mistrzów, kiedy Wisła odpadła z pucharowej rywalizacji z Levadią Tallin. Kolejny przyszedł w listopadzie, kiedy krakowianie przegrali kolejno z Legią Warszawa i Cracovią. Trener Maciej Skorża nie chciał stwierdzić, który z tych momentów był najcięższy. - Trudno stworzyć gradację trudnych sytuacji w Wiśle. Ja jestem od tego, żeby takie sytuacje trwały jak najkrócej. Podobnie jest w tej chwili. Odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów miało największy wymiar medialny i największy ciężar gatunkowy, bo wiązało się z bardzo poważnymi konsekwencjami. W pięć minut skończyło się coś, na co pracowaliśmy cały poprzedni sezon. To była poważna trauma - mówi szkoleniowiec.

Według Skorży, ciężko porównywać sytuację z minionych miesięcy do tej z ostatnich sytuacji: - Każda z tych sytuacji miała inne podłoże. Teraz też jest inna sytuacja, bo inne były przyczyny naszej słabej gry z Cracovią i Legią. Wtedy drużyna była w środku rundy i w rytmie meczowym. Teraz brakuje nam automatyzmu i pewności w grze, którą tracimy z każdą niewykorzystaną sytuacją. Mamy kolejny trudny moment, ale mam nadzieję, że potrwa tylko do piątkowego wieczoru. Wierzę w to, że uda nam się w końcu wygrać i zdobyć w tym roku trzy punkty. Zwycięstwo pozwoli Wiśle z powrotem być sobą, bo jak na razie z tym mamy największy problem.

Nie jest tajemnicą, że w klubie z ul. Reymonta panuje teraz gorąca atmosfera. Skorża przekonuje jednak, że wiosenne niepowodzenia wpływają na zawodników jedynie mobilizująco: - W szatni Wisły nie ma przygnębienia, nie ma marazmu. W szatni Wisły jest ogromna determinacja i chęć zdobycia trzech punktów w Białymstoku. Wierzę, że w tym meczu nie będzie zawodnika, który nie będzie walczył. Nie mogę zapewnić kompletu punktów, ale mogę zapewnić, że będzie to mecz ogromnej walki ze strony zawodników i tak będzie aż do końca sezonu.

Szkoleniowiec Wisły po raz kolejny odparł argument o złym przygotowaniu fizycznym zawodników do rundy. W czasie przerwy zimowej w klubie pojawiła się inicjatywa, by zrezygnować z usług Paolo Terzottiego i nawiązać współpracę z Jerzym Wielkoszyńskim. Pomysł jednak upadł, między innymi ze względów oszczędnościowych. - Zawsze na początku rundy pierwszym czynnikiem, który wskazuje się jako przyczynę niepowodzenia, jest złe przygotowanie. Nasze przygotowanie nie jest złe. Przyczyną słabego startu nie jest Paolo Terzotti, nie jest przygotowanie fizyczne. Poza tym ono nie leży w gestii jednej osoby - tłumaczy Skorża i dodaje: - Naszym problemem jest to, że od kilku tygodni zespół nie mógł trenować w pełnym składzie. Nie mogliśmy grać w okresie przygotowawczym w pełnym zestawieniu. Może to nie była główna przyczyna, ale to na pewno nam nie pomogło. Ta drużyna potrzebuje rytmu meczowego, automatyzmu. Jestem przekonany, że z każdym meczem będzie tego przybywało.

Wiślacy udadzą się w podróż do Białegostoku w czwartek rano. Tego samego dnia przeprowadzą ostatni przed piątkowym meczem trening. Zajęcia odbędą się na obiektach jednego z podwarszawskich klubów. Skorża dał jasno do zrozumienia, że przeciwko Jagiellonii wystawi nieco przemeblowany skład: - Tak jak po pierwszym meczu z Bełchatowem były zmiany, tak teraz można spodziewać się roszad w składzie. Na każdej pozycji jest możliwa zmiana. Nie omija to również Mariusza Pawełka. Dyskutujemy w tej chwili ze sztabem szkoleniowym różne warianty. Wszystko wskazuje na to, że w piątek na ławce rezerwowych zasiądzie raczej Andraż Kirm, a jego miejsce na boisku zajmie Wojciech Łobodziński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×