Niezdrowe emocje - relacja z meczu Górnik Łęczna - GKS Katowice

Kibice obu drużyn mieli sporo pretensji do pracy sędziego. Michał Mularczyk gospodarzom pokazał aż osiem żółtych i czerwoną kartkę, a gości do szewskiej pasji doprowadził przez m.in. nie uznanie bramki.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Od początku odważniej atakowali gospodarze, ale mieli kłopoty z precyzyjnym wykończeniem akcji. GKS postawił na kontrataki i nie pozwalał Sergiuszowi Prusakowi zmarznąć. W 13. minucie strzał Bartłomieja Dudzica sprawił bramkarzowi sporo kłopotów, a niecałe 60 sekund później Adrian Bartkowiak lekko podał do Prusaka i Dudzic o mały włos nie sięgnął futbolówki.

Przewaga Górnika nie podlegała jednak dyskusji i w 24. minucie łęcznianie udokumentowali ją strzeleniem gola. Radosław Bartoszewicz dostrzegł w polu karnym GKS dobrze ustawionego Prejuce'a Nakoulmę, który uwolnił się spod opieki Tomasza Owczarka i strzałem głową nie dał żadnych szans Jackowi Gorczycy.

Zielono-czarni próbowali pójść za ciosem. W 30. minucie po główce Piotra Karwana z linii bramkowej piłkę wybił Tomasz Hołota. Po chwili dobrej sytuacji nie wykorzystał Rafał Niżnik i z ostrego kąta trafił wprost w Gorczycę.

Tuż przed końcem pierwszej połowy katowiczanie mogli doprowadzić do wyrównania. Piotr Karwan sfaulował Dudzica w polu karnym i sędzia bez wahania wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Gabriel Nowak, ale Prusak nie dał się zaskoczyć. Przy dobitce Pawła Buśkiewicza był już bezradny.

Kiedy wśród gości trwał szał radości, arbiter główny konsultował się z swoim asystentem i po tej wymianie zdań zmienił decyzję - dostrzegł, że Buśkiewicz za szybko wbiegł w szesnastkę. Taki obrót spraw rozsierdził piłkarzy i sztab szkoleniowy katowickiej drużyny, którzy wbiegli na murawę. Ostre protesty nie pomogły, więc GKS schodził na przerwę przegrywając 0:1. - Od samego początku wydawało mi, że zawodnik z Katowic za szybko wbiegł w pole karne. Decyzja na pewno była kontrowersyjna, stąd tyle emocji, ale słuszna - ocenia Krzysztof Kazimierczak.

Po zmianie stron mecz stracił na efektowności, obie jedenastki nie forsowały tempa gry i długo nie potrafiły stworzyć klarownej sytuacji. W stratach brylował Bartoszewicz. Po godzinie gry Nakoulma uderzył przy słupku, a Gorczyca zdołał obronić.

W 71. minucie nadzieję w serca piłkarzy i kibiców GKS wlał sędzia, który ukarał drugą żółtą kartką Pawła Tomczyka. Katowiczanie zdecydowanie ruszyli do ataku, licząc że przewaga przyniesie pozytywny skutek, ale nie odmienili losów meczu. 4 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry w niezłej sytuacji znalazł się Michał Nowak, lecz Prusak nie dał się pokonać. - Mam w drużynie sporo młodych chłopaków, którym brakuje zimnej krwi w takich sytuacjach - tłumaczy trener Robert Moskal.

Górnik skupiony na defensywie osiągnął swój cel - utrzymał prowadzenie. Wprowadzony do gry w końcówce Janusz Surdykowski starał się walczyć również w ataku i często absorbował uwagę obrońców drużyny gości.

Górnik Łęczna - GKS Katowice 1:0 (1:0)
1:0 - Nakoulma 24'

Składy:

Górnik Łęczna:
Prusak - Grzegorz Bronowicki, Karwan, Bartkowiak, Tomczyk - Kazimierczak (64' Niedziela), Niżnik, Nikitović, Bartoszewicz, Oziemczuk (78' Piotr Bronowicki) - Nakoulma (80' Surdykowski).

GKS Katowice: Gorczyca - Uszalewski, Napierała, Owczarek, Sroka - Plewnia, Hołota, Gabriel Nowak (46' Dziółka), Wijas (74' Michał Nowak) - Buśkiewicz, Dudzic (85' Górski).

Żółte kartki: Bartoszewicz, G. Bronowicki, Karwan, Kazimierczak, Niedziela, Nikitović, Tomczyk (Górnik) oraz Gorczyca (GKS).

Czerwona kartka: Tomczyk /71' za drugą żółtą/ (Górnik).

Sędzia: Michał Mularczyk (Skierniewice).

Widzów: 2000 (gości: 300).

Najlepszy piłkarz Górnika: Prejuce Nakoulma.

Najlepszy piłkarz GKS-u: Tomasz Hołota.

Piłkarz meczu: Prejuce Nakoulma.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×