ŁKS, który po poprzedniej kolejce I ligi, awansował na pozycję wicelidera rozgrywek, pojechał do Płocka na mecz z tamtejszą Wisłą po 3 punkty. Dodatkową mobilizacją była informacja o porażce Pogoni w Nowym Sączu, co pozwalało (w przypadku zwycięstwa) na odskoczenie w tabeli najgroźniejszym rywalom w walce o ekstraklasę.
Jak się można było domyślać, ŁKS, który (co nie stanowi dla przeciwników tajemnicy) ma problemy z przygotowaniem kondycyjnym, ruszył mocno do ataku od początku spotkania, aby wypracować sobie w tym fragmencie przewagę. Pierwszą dogodną okazję do zdobycia gola miał w 9. minucie Łukasz Gikiewicz, który znalazł się niepilnowany w polu karnym gospodarzy, jednak nie opanował piłki, podawanej przez Damiana Nawrocika. Gikiewicz był w ogóle jednym z najaktywniejszych zawodników w pierwszej części meczu, jednak w jego grę wkradało się sporo niedokładności i mimo że dochodził on do sytuacji strzeleckich, to brakowało przysłowiowej kropki nad "i".
Łodzianie próbowali zaskoczyć obronę gości w wielu akcjach, jednak udało się to dopiero w 41. minucie. I było to rzeczywiście zaskoczenie. Wydawało się, że znajdujący się poza polem karnym Pavol Balaz nie zdecyduje się na strzał, lecz na podanie, jednak pomocnik ŁKS-u dokładnie przymierzył i precyzyjnym uderzeniem pokonał Przemysława Mierzwę. Nim gospodarze otrząsnęli się po stracie bramki, przegrywali już 0:2. Z rzutu wolnego dośrodkował Wahan Geworgyan, a wysoką formę potwierdził Rafał Kujawa, który pewnym strzałem zdobył swojego drugiego gola w trzecim wiosennym meczu ligowym (a w pojedynku z KSZO bramkę wypracował).
Po przerwie role się odmieniły i Wisła rzuciła się do odrabiania strat. Płocczanom szybko udało się zdobyć kontaktowego gola. W 52. minucie faulowany w polu karnym był Daniel Koczon, a rzut karny wykorzystał Marcin Nowacki. Z upływem minut, gospodarze coraz bardziej przeważali na boisku. Łodzianom, podobnie jak w poprzednich pojedynkach, zaczęło brakować sił i ograniczali się do desperackiej obrony, a także wyprowadzania nielicznych kontrataków. Choć jednak przewaga Wisły w ostatnich minutach nie podlegała dyskusji, to jednak ŁKS nie pozwalał rywalom na stwarzanie groźnych sytuacji pod bramką Bogusława Wyparły. Szanse na doprowadzenie do wyrównania mieli Rafał Grzelak i Nowacki, jednak na posterunku był golkiper ŁKS-u, który z wydatną pomocą swoich defensorów, dowiózł zwycięstwo łodzian do ostatniego gwizdka sędziego.
ŁKS wygrał więc drugie wiosenne spotkanie i umocnił się na drugiej pozycji w tabeli I ligi. Łodzianie mają 2 punkty przewagi nad Górnikiem Zabrze i Sandecją Nowy Sącz, a 3 punkty nad Pogonią.
Wisła Płock - ŁKS Łódź 1:2 (0:2)
0:1 - Balaz 41'
0:2 - Kujawa 45'
1:2 - Nowacki (karny) 53'
Składy:
Wisła: Mierzwa, Pęczak, Jarczyk, Żytko, Grzelak, Wyczałkowski (46' Burski), Nowacki, Juszkiewicz, Chwastek (46' Sekulski), Wiśniewski, Koczon.
ŁKS: Wyparło, Mowlik, Łakomy, Woźniczka, Adamski, Świerczewski, Nawrocik (65' Jackiewicz), Geworgyan (90' Wolański), Balaz, Kujawa (83' Madejski), Gikiewicz.
Żółte kartki: Jarczyk (Wisła) oraz Balaz, Świerczewski (ŁKS).
Sędziował: Maciej Trofimiec (Kielce).