Semirowi Stiliciowi najwyraźniej służy pobyt w Polsce jego mamy. Była ona obecna na trybunach podczas meczu z Legią Warszawa i nie zabrakło jej również na piątkowym spotkaniu z Arką Gdynia. W obu pojedynkach pomocnik Lecha Poznań wpisał się na listę strzelców. Tym razem gol był bez specjalnej dedykacji. - Bramka przeciwko Legii była dla mamy, a teraz strzeliłem już gola normalnie, dla kibiców - mówi Stilić, który po meczu był w dobrym nastroju. - Udało się wygrać, ja znowu strzeliłem bramkę i mogę się z tego tylko cieszyć.
Spotkania z Arką Gdynia w Poznaniu nieco się obawiano, bowiem ostatni raz Lech wygrał z nią u siebie 28 lat temu! Tym razem bez najmniejszych problemów zainkasował trzy punkty. - Mecz się dla nas idealnie ułożył. Zdobyliśmy bramkę, graliśmy dobrze i Arka nie miała większych szans - opowiada Bośniak.
Stilić od kilku tygodni potwierdza powrót do wysokiej formy. Z Arką zagrał nieco słabiej niż z Legią, ale i tak spisał się bardzo dobrze. Najpierw sam zdobył gola, a potem świetnie podał do Grzegorza Wojtkowiaka, który ustalił wynik meczu. - Jestem zadowolony ze swojej gry. Strzeliłem bramkę, zaliczyłem asystę, ale najważniejsze jest zwycięstwo zespołu - dodaje Stilić.
Co cieszy pomocnika Lecha bardziej? Gol czy asysta? - Lubię asysty, ale bardziej cieszą mnie bramki - rozwiewa wątpliwości 23-letni zawodnik, który przełamał się chyba na dobre. To świetny zwiastun dla poznaniaków przed meczem z Wisłą Kraków. - Czekałem długo na bramkę i myślę, że odpaliłem - zakończył Semir Stilić.