Premier League: Czerwone Diabły do niedzieli liderem. Chory Nani bohaterem Old Trafford

Manchester United chcąc myśleć o sięgnięciu po raz czwarty z rzędu po mistrzostwo Anglii musiał w pokonać na Old Trafford Tottenham Hotspur. To właśnie dzięki postawie Kogutów w ich ostatnim meczu z Chelsea Londyn Czerwone Diabły zawdzięczają to, że nadal mogą walczyć o tytuł.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sir Alex Ferguson zaskoczył decyzją o oszczędzaniu Wayne'a Rooney'a, zmagającego się z kontuzją kostki, której nabawił się w ćwierćfinałowym spotkaniu Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. W jego miejsce Ferguson zaufał byłemu graczowi Tottenhamu, Dymitarowi Berbatowowi. Bułgar długo zwlekał z podjęciem pierwszych prób zdobycia bramki, ale kiedy już zaczął nękać obronę Spurs, robił to bez ustanku. W pierwszej dobrej okazji znalazł się w 28. minucie kiedy po dograniu Naniego z lewej strony jego strzał w ostatniej chwili zastopował Ledley King. Berbatow próbował jeszcze szczęścia w 30. i 41. minucie, ale w obu przypadkach nieznacznie się pomylił. Goście z White Hart Lane w pierwszej części gry praktycznie nie zagrozili bramce United.

Mniej więcej po kwadransie gry w pierwszej połowie w serca polskich kibiców nadzieję na występ Tomasza Kuszczaka wlał Ferguson. Szkocki menedżer wysłał polskiego bramkarza na rozgrzewkę, ponieważ coś zaczęło dolegać Edwinowi van der Sarowi. Po chwili jednak Kuszczak wrócił na ławkę.

Po przerwie nadal Berbatow rozdawał karty pod polem karnym Huerelho Gomesa. W 53. minucie głową zgrał piłkę do Darrena Fletchera, ale ten nie zdołał jej sięgnąć stojąc 3 metry od linii bramkowej. Kilkadziesiąt sekund później Berbatow zdecydował się już na strzał głową, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki Kogutów. Wreszcie był inicjatorem akcji, która dała otwarcie wyniku meczu. W 58. minucie swój indywidualny rajd lewą stroną zakończył złamaniem do środka pola i przed polem karnym rywali, zagrał piłkę piętą do Patrice'a Evry, którego już w "16" powalił na ziemię Benoit Assou-Ekotto. Pewnym egzekutorem "11" był Ryan Giggs.

Kiedy gospodarze zdawali się w pełni kontrolować wydarzenia na boisku, do wyrównania doprowadził Ledley King. Stoper Tottenhamu w powietrznym pojedynku o piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nakrył Michaela Carricka i strzałem w długi róg pokonał van der Sara.

Bohaterem Czerwonych Diabłów w końcówce meczu został Nani. Najpierw w 80. minucie portugalski skrzydłowy sam zaczął akcję, w końcowym fragmencie której otrzymał podanie od Federico Machedy - dla którego to był pierwszy kontakt z piłką po wejściu na boisko - wpadł w pole karne i znakomitym lobem pokonał wybiegającego z bramki Gomesa. Nani podjął ryzykowną decyzję, ale wytrzymał presję, którą sam sobie założył. 5 minut później natomiast po raz drugi wystąpił w roli głównej. Jego szarżę w polu karnym nieprzepisowo powstrzymał Wilson Palacios i Andre Marriner nie wahał się wskazać na "wapno" po raz drugi. Podobnie jak za pierwszym razem, rzut karny na bramkę zamienił Giggs, zapewniając United komplet punktów.

Nani nie zakończył jednak szczęśliwie sobotniego spotkania. W ostatniej minucie u Portugalczyka wystąpiły żołądkowe dolegliwości i końcowy gwizdek sędziego zastał go za linią boczną. Kilkanaście minut wcześniej z podobnymi objawami występ w meczu zakończył Evra.

Przynajmniej do niedzielnego popołudnia mistrzowie Anglii zasiedli na fotelu lidera Premier League. United muszą teraz liczyć na potknięcie Chelsea w niedzielnym występie londyńczyków przeciwko Stoke City. Przed tym meczem Manchester United ma 79 punktów, a mający w zanadrzu jeszcze swój mecz 36. kolejki The Blues mają na koncie 77 "oczek". W ostatnich dwóch kolejkach dobiegającego końca sezonu Manchester United zmierzy się z Sunderlandem i Stoke City. Przed The Blues natomiast oprócz niedzielnego meczu ze Stoke, ciężki wyjazd na Anfield Road i pojedynek z Wigan Athletic.

Manchester United - Tottenham Hotspur 3:1 (0:0)

1:0 - Giggs (k.) 57'

1:1 - King 69'

2:1 - Nani 80'

3:1 - Giggs (k.) 85'

Komentarze (0)