Portowcy wrócili na właściwe tory - relacja z meczu Górnik Łęczna - Pogoń Szczecin

Zielono-czarni wciąż nie mogą być pewni utrzymania, a po słabej postawie w sobotni wieczór wręcz muszą drżeć o swój los, gdyż mają już tylko punkt przewagi nad strefą spadkową. Z kolei Portowcy przełamali passę wiosennych meczów bez zwycięstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Tuż przed meczem trener Tadeusz Łapa musiał dokonać zmiany w składzie. Podczas rozgrzewki ze składu wypadł Prejuce Nakoulma, wiodąca postać w drużynie Górnika. - Prejuce wyszedł na rozgrzewkę i wydawało się, że będzie mógł grać. W ostatnim momencie powiedział, że nie jest zdolny do gry. Ten zawodnik robi różnicę w naszym zespole - wyjaśnia Veljko Nikitović.

Od początku Pogoń starała się potwierdzić, że jeszcze włączy się do walki o ekstraklasę. Już w 8. minucie goście objęli prowadzenie. Olgierd Moskalewicz prostopadłym podaniem uruchomił Przemysława Pietruszkę, który dośrodkował z linii końcowej, a Piotr Karwan tak niefortunnie interweniował, że skierował piłkę do bramki zaskoczonego Sergiusza Prusaka.

Wynik 1:0 uspokoił poczynania Portowców, którzy zagęścili środek pola i nie pozwalali na zbyt wiele zielono-czarnym. Od 18. minuty goście musieli radzić sobie bez Moskalewicza, gdyż ten doznał kontuzji, a jego miejsce zajął Marcin Klatt.

Górnik próbował odrobić straty, lecz strzały Krzysztofa Kazimierczaka czy Sławomira Nazaruka nie zaskoczyły Radosława Janukiewicza. Szczecińska jedenastka odpowiedziała w 36. minucie za sprawą Klatta, który uderzył za lekko, aby pokonać Prusaka.

180 sekund później Klatt spisał się już bez zarzutu. Po wymianie podań z Maksymilianem Rogalskim posłał futbolówkę tuż przy słupku i przełamał strzelecką niemoc w barwach Pogoni. Po chwili Nikitović próbował wykorzystać wyjście z bramki Janukiewicza, jednak zdążył on wrócić i złapać piłkę,

W przerwie trener Łapa dokonał dwóch zmian, które miały wzmocnić potencjał ofensywny Górnika. Na murawie pojawili się: Bartłomiej Niedziela i Grzegorz Szymanek, ale nie potrafili oni ożywić poczynań gospodarzy.

Łęcznianie próbowali zdobyć kontaktowego gola, a tymczasem Pogoń uderzyła po raz kolejny. W 65. minucie piłkarze Górnika sygnalizowali pozycję spaloną. Inne zdanie miał jednak sędzia, który nie przerwał gry, a Klatt z zimną krwią wykorzystał okazję.

Zielono-czarni wciąż z trudem przedostawali się w okolice bramki gości. Rywale nie pozwolili im na wypracowanie klarownych sytuacji. Stanęli za to przed szansą podwyższenia prowadzenia. W 70. minucie Piotr Petasz znalazł się w sytuacji sam na sam z Prusakiem, ale przegrał ten pojedynek.

Ostatnie minuty upłynęły kibicom na zastanawianiu się, który zespół nie zakończy meczu w komplecie. Nie chodziło jednak o kartki, a urazy, podczas gdy obaj szkoleniowcy wykorzystali limit zmian. Najpierw na noszach boisko opuścił Marcin Woźniak, ale utykając powrócił na nie. Mniej szczęścia miał Wallace Benevente i z urazem nosa zszedł prosto do szatni.

W doliczonym czasie gry Górnik mógł zdobyć honorową bramkę i nieco osłodzić gorycz porażki, lecz po strzale głową Szymanka obrońcy Pogoni wyjaśnili sytuację. Dzięki temu zwycięstwu szczecinianie awansowali na 5. miejsce w tabeli.

Górnik Łęczna - Pogoń Szczecin 0:3 (0:2)

0:1 - Karwan 8' (sam.)

0:2 - Klatt 39'

0:3 - Klatt 65'

Składy:

Górnik Łęczna: Prusak - Grzegorz Bronowicki, Wallace, Karwan (46' Niedziela), Tomczyk - Kazimierczak (72' Radwański), Nikitović, Niżnik, Bartoszewicz, Nazaruk (46' Szymanek) - Surdykowski.

Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Woźniak, Hrymowicz, Jarun, Mysiak - Bojarski (84' Mandrysz), Rogalski (74' Zawadzki), Pietruszka, Koman, Petasz - Moskalewicz (18' Klatt).

Żółta kartka: Wallace (Górnik).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 1000 (gości: 0).

Najlepszy piłkarz Górnika: Veljko Nikitović.

Najlepszy piłkarz Pogoni: Marcin Klatt.

Piłkarz meczu: Marcin Klatt.

Komentarze (0)