Zostaliśmy już tylko my - rozmowa z Pawłem Zarzyckim, bramkarzem Stali Stalowa Wola

Dobra gra piłkarzy Stali Stalowa Wola w kolejnych meczach nie pomoże już w uniknięciu degradacji. Dla samych zawodników klubu z hutniczego miasta może ona być jednak przepustką do gry w lepszym klubie i pozostanie nadal w rozgrywkach pierwszej ligi.

Kamil Górniak: Remis po dwóch porażkach z rzędu na wiosnę w Stalowej Woli to jest chyba jakiś progres.

Paweł Zarzycki: Remis nie cieszy nas za bardzo, ale jesteśmy zadowoleni faktu, że nie straciliśmy bramki w ostatnich minutach. Jest jakiś postęp. Teraz gol dla gości padł w 75. minucie. Cieszy także coraz lepsza gra zespołu, aczkolwiek boiska nie pozwalała na swobodne rozgrywanie piłki. Może to w kolejnych zawodach zaowocuje w zwycięstwo.

Czy ten pojedynek nie przypominał trochę meczu z Podbeskidziem? Tam było również 2:2 i też dwukrotnie prowadziliście.

- Dokładnie. Tam nie byliśmy jednak drużyną dominującą jak teraz. W Bielsku-Białej rywale na nas siedli w drugiej połowie i praktycznie całą tą część spotkania tylko się broniliśmy. Wyprowadziliśmy może 2-3 kontry. Z MKS-em praktycznie przez 90 minut to my prowadziliśmy grę. Byliśmy na pewno drużyną lepszą i nasza gra wyglądała korzystniej. Także wydaje mi się, że tylko wynik był podobny.

Patrząc na sytuacje, jakie miały oba zespoły to remis wydaje się być sprawiedliwym rezultatem.

- Było sporo sytuacji w tym spotkaniu. Trafiliśmy w słupek, rywale mieli także kilka dobrych okazji, w tym m.in. sam na sam ze mną. W sumie to tak wielu okazji to gracze z Kluczborka nie mieli. Skupiali się głównie na stałych fragmentach gry. W drugiej połowie Tomasz Copik został przesunięty na środek pomocy. Znam go dobrze i wiem, że ma dobre uderzenie z dystansu. Zapewne takie zadanie dostał na drugą odsłonę meczu. Nie miał jednak okazji, aby wykorzystać swój atut.

Straciliście dwie bramki. Czy była szansa uchronić drużynę przed stratą chociaż jednego gola? Jak ocenisz obie te sytuacje?

- Ciężko to ocenić. Przy rzucie karnym rzuciłem się w miejsce, gdzie zawsze strzelał Tomasz Copik. Niestety to nie on wykonywał tą jedenastkę i padł gol. Natomiast co do drugiej sytuacji, to jakoś dziwnie wybiliśmy piłkę, która wróciła znowu w pole karne. Futbolówka przeszła jednego i drugiego obrońcę a potem zostało tylko skierować ją do pustej siatki. Będziemy musieli przeanalizować tę sytuacje.

Rozegraliście już dwa pojedynki z trzech kolejnych na własnym boisku. Najpierw była porażka, teraz remis więc wypadałoby teraz zwyciężyć.

- Oczywiście, że tak. To zwycięstwo jest wyczekiwane przez nas od dawna i pragniemy w końcu zdobyć trzy oczka. W meczu z MKS-em spełniliśmy jedno z zadań, tj. nie stracić gola w końcówce. Wiadomo, że zawsze gramy o zwycięstwo. Teraz chcemy to zrealizować w potyczce z Flotą.

Po tym remisie moralne chyba nieco wzrosły.

- Jeśli chodzi o aspekt sportowy to tak. Niemniej jednak po meczu wracamy do szarej rzeczywistości. Wszyscy wiedzą jaka jest sytuacja w naszym klubie. Do środy będziemy trenować, ale na pewno w niezbyt wesołych minach. W dniu zawodów zapominamy o problemach i skupiamy się tylko i wyłącznie na walce z Flotą.

Wasz kolejny rywal wiosny nie zaliczy na razie do udanych. Jeśli zagracie w podobnym stylu jak w sobotę, szybko strzelicie gola, to możecie pokusić się o wygraną.

- Oczywiście, że tak. Wiemy, że w tym zespole nie brakuje niczego. Są pieniądze, regularne wypłaty zarówno pensji jak i premii. Z tego co wiem, to brakuje im boiska. Myślę, że kluczem do naszego sukcesu będzie szybkie strzelenie gola. To nam dodaje skrzydeł, lekkości w grze i wiary w siebie. Potrafimy wtedy grać swoją piłkę. Jak stracimy bramkę to w nasze poczynania wkrada się nerwowość. Chcemy zbyt szybko doprowadzić do wyrównania. Do tego trzeba jednak podejść ze spokojem, tak jak to miało miejsce w sobotę. Nie można się poddawać, że raz czy dwa nie wyjdzie. Trzeba próbować do skutku.

Nie macie już szans na utrzymanie. Gracie więc już tylko dla siebie, po to aby pokazać się z jak najlepszej strony i sprzedać się, żeby w lecie móc poszukać sobie nowego klubu.

- Zgadza się. Trener nam powtarza przed każdym meczem, że jesteśmy tylko my. Nikt już nam nie może pomóc i nie chce. Odwrócili się od nas wszyscy. Miasto nie interesuje się piłką nożną. Nie wiem dlaczego tak jest. Futbol to przecież najpopularniejszy sport. Gramy dla siebie, dla pokazania innym własnym możliwości, to co potrafimy najlepiej. Stać nas na grę w dobrym klubie. Ci, co tam są mieli po prostu więcej szczęścia, gdyż wcale dużo lepsi od nas nie są.

Komentarze (0)