Wojciech Jarmuż: Kwestią czasu był drugi gol dla Stali

Pojedynek w Stalowej Woli obfitował w sytuacje bramkowe. Zdecydowanie więcej okazji bramkowych miała Stalówka, która dwie z nich wykorzystała i zasłużenie wygrała środową potyczkę.

Stal Stalowa Wola pokonała Flotę Świnoujście 2:0. Wynik spotkania mógł być jednak inny. - Na pewno inaczej potoczyłby się mecz, gdybyśmy wykorzystali tą sytuację na początku zawodów. Nwaogu miał 100 proc. sytuację na gola. Potem straciliśmy bramkę po błędzie obrony, która pozwoliła Wasilewskiemu na strzał. Po czerwonej kartce, musieliśmy gonić wynik i kwestią czasu było kiedy Stal strzeli drugiego gola - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl piłkarz Floty Wojciech Jarmuż.

Wspomniany przez Jarmuża Charles Uchenna Nwaogu w trakcie drugiej połowy został zmieniony, mimo że był jednym z lepszych zawodników swojego zespołu. Czarnoskórego napastnika Floty zmienił właśnie były gracz Widzewa, który próbuje wytłumaczyć decyzję szkoleniowca. - Zbyt mało akcji miał w tym spotkaniu i zapewne dlatego dostał zmianę. Być może trener myślał, że jest też zmęczony. Biegał sporo, starał się i nasz opiekun zdecydował, ze wstawi świeższego zawodnika, który coś pociągnie. Zabrakło jednak czasu, a może i szczęścia - stwierdził obrońca Floty.

Drużyna z wyspy Uznam wiosną spisuje się w lidze fatalnie. W siedmiu rozegranych spotkaniach zespół zdobył zaledwie dwa oczka. Flota do Stalowej Woli jechała po przełamanie. - Zawsze się gra o zwycięstwo nie ważne z jakim przeciwnikiem. W Stalowej Woli na pewno była duża szansa na zdobycie kompletu oczek. Mogliśmy dzięki temu odskoczyć od rywali i spokojnie oczekiwać kolejnego spotkania. Musimy się jeszcze bardziej spiąć, uwierzyć w siebie i we własne umiejętności, gdyż potrafimy grać w piłkę. W następnym meczu musimy powalczyć o wygraną - kontynuuje Jarmuż.

Jesienią i w poprzednim sezonie ekipa ze Świnoujścia spisywała się bardzo dobrze. W przerwie zimowej doszło do rewolucji w kadrze, która jak na razie okazała się nietrafiona. W zespole nie wiedzą dlaczego Flota gra ostatnio tak słabo. - Nie wiem czym to jest spowodowane. Pierwszą rundę graliśmy bez żadnej presji. Nie myśleliśmy o wyższych celach tylko graliśmy swoje. Złapaliśmy trochę punktów jesienią i być może inni mieli większe oczekiwania od nas. Może ta presja jest zbyt duża - dodaje 26-letni defensor.

W tym sezonie o utrzymanie walczy właściwie pół ligi. Przewaga szóstego GKS-u Katowice nad zajmującą pierwsze spadkowe miejsce Wisłą Płock wynosi dziewięć oczek. Z kolei do ósmego KSZO Nafciarze tracą już tylko sześć punktów. - Liga jest dziwna, ale to jest piłka nożna. Na pewno nie poddamy się i będziemy walczyć o utrzymanie. Jestem spokojny o to. Wszyscy wierzymy, że unikniemy degradacji. Mam nadzieję, że w końcu się przełamiemy i zaczniemy marsz do przodu - mówi Jarmuż.

Być może powodem złych wyników jest zmowa klubów pierwszej ligi, które nie chciałby więcej jeździć na ligowe mecze do Świnoujścia. Opcji takiej nie przewidują jednak zawodnicy Floty. - Nie wydaje mi się, żeby była jakaś zmowa. Świnoujście jest tam gdzie jest. Nie można sobie go przenieść w inne miejsce. Gramy tam gdzie gramy. Wszyscy muszą się z tym liczyć - zakończył Wojciech Jarmuż.

Komentarze (0)