Bogusław Baniak (trener Motoru Lublin): Gratuluję trenerowi Moskalowi zwycięstwa i świetnej kontynuacji pracy Adasia Nawałki. Są to ludzie, którzy pracują w trudnych warunkach i cenię ich za to, bo to hardy, waleczny zespół. Z mojej strony mogę powiedzieć tyle, że nie mogę się wstydzić za dziesiątkę chłopców walczących już nie tylko z problemami boiskowymi, ale z bolączkami takiej natury, o których nie będę tutaj opowiadał. Byłem dumny z ich gry, bo mimo przewagi optycznej po stronie GKS-u my też stwarzaliśmy sobie sytuacje i też byliśmy w grze.
Jest w Motorze grupa chłopców, których jest mi po prostu żal... Strzelają sobie bramkę samobójczą, mam na myśli Żmudę, a potem popełniają błąd przy kryciu przy stałym fragmencie gry i GKS strzela drugą bramkę, na którą sobie w pełni zresztą zasłużył. Z drugiej strony bylibyśmy kompletnie w grze gdyby nie błazenada napastnika! Wychodzi facet sam na sam z bramkarzem i się kompromituje! Upada z głodu... Ale tak jak wspomniałem wcześniej mnie jest tych chłopców żal. Gra tej drużyny jest w pewnym sensie wypadkową wielu zdarzeń, jakie w Motorze mają na co dzień miejsce. Raz jeszcze gratuluję trenerowi Moskalowi dobrej roboty w GKS-ie i życzę dalszych sukcesów.
Robert Moskal (trener GKS-u Katowice): W pierwszej połowie plan gry miał być z naszej strony troszeczkę inny, ale przez trudne warunki atmosferyczne i ulewę przed samym meczem musieliśmy zmienić nasze założenia. Po prawdzie w pierwszej połowie nie umieliśmy grać piłką w takich warunkach i stąd miałem w szatni do mojej drużyny trochę pretensji. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej i strzeliliśmy bramki, które dały nam zwycięstwo. Jestem zadowolony, bo wygraliśmy ważny mecz dla nas. Gratuluję mojej drużynie.
Bogusław Baniak o pracy sędziów: Nie chciałbym być już wzywany na Wydział Dyscypliny za krytykę pracy sędziów, ale to muszę powiedzieć. Nakupowali sobie słuchawek. Rozmawiają przez nie jak przez telefon, a sędzia techniczny wywołał przez słuchawkę czerwoną kartkę dla Bogu ducha winnego Brazylijczyka, który w drugiej sytuacji dał się sprowokować, ale w pierwszej zaatakował piłkę czystym wślizgiem, jak zresztą wszyscy w tych warunkach postępowali. Ale myślę, że sędzia, gdyby grał w piłkę, gdyby rozumiał na czym na gra polega to nie krzywdziłby GKS-u i nie krzywdziłby nas!
Sędzia wypaczył nie wynik spotkania, ale wypaczył samego siebie. To była jakaś trójka błaznów gadających sobie przez telefon i podejmujących przy tym kompletnie błędne decyzje i dla GKS-u i dla Motoru. Oni pozwolili walczyć tym chłopcom?! Pozwolili walczyć dając im kartki, kontynuując grę w sytuacjach, w których kartka była ewidentna czy też podejmując kontrowersyjną decyzję przy sytuacji z rzutem karnym dla GKS-u. Taka jest między nimi komunikacja, że jeden coś powie, a drugi zaraz do niego leci, a tak naprawdę oni się w ogóle nie nadają do tych słuchawek! Kabaret sędziowania przy Bukowej...