Zwycięstwo na osłodę - relacja z meczu Motor Lublin - ŁKS Łódź

Gospodarze pożegnali się z I ligą w fatalnym stylu. Łodzianie dominowali w każdym elemencie gry, spokojnie kontrolowali przebieg gry i już do przerwy prowadzili 3:0, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, kto był lepszy. Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Grzegorza Wesołowskiego zajmą co najmniej czwarte miejsce w tabeli.

ŁKS idealnie rozpoczął mecz. W 2. minucie Dawid Ptaszyński niefortunnie sfaulował tuż obok pola karnego Łukasza Gikiewicza. Z rzutu wolnego Piotr Madejski trafił w słupek. Piłka wróciła w pole karne, co zaskoczyło wszystkich piłkarzy. Największą przytomnością wykazał się Mariusz Mowlik, który skierował futbolówkę do siatki.

Gospodarze próbowali szybko wyrównać, a najlepszą okazję miał 180 sekund później Wojciech Białek, ale jego mocny strzał z ostrego kąta obronił Marcin Pająk. Motor przeważał, ale nie łatwo jest rozmontować defensywę tak doświadczonej drużyny, jak ŁKS.

Łodzianie cierpliwie czekali na okazje do kontr. Często brakowało im precyzji i akcje kończyły się przed polem karnym rywali. W 26. minucie wszystko jednak funkcjonowało bez zarzutu. Madejski zaliczył drugą asystę, a świetnego podania wręcz nie mógł zmarnować Łukasz Gikiewicz.

Niekorzystny wynik odbił się na postawie Motoru. Lublinianie nie forsowali tempa gry, w ich poczynaniach było sporo niedokładności i stworzenie klarownej sytuacji podbramkowej stanowiło niewykonalne zadanie.

Nieporadność przeciwnika bezlitośnie wykorzystał ŁKS. W 40. minucie Janusz Wolański mocno strzelił z ostrego kąta i Dłoniak tylko wybił piłkę przed siebie, a czyhał tam Szymon Salski, który skorzystał z prezentu.

Motor kompletnie sobie nie radził. Nawet stałe fragmenty gry nie przynosiły żadnego zagrożenia, choć w końcówce pierwszej połowy wykonywał dwa rzuty wolne tuż przed polem karnym łodzian. Nieoczekiwanie najlepszą okazję miał Marek Fundakowski w 43. minucie, kiedy kopnął bardzo lekko z 16. metrów i to uderzenie sprawiło niesamowite kłopoty Pająkowi.

Tuż przed przerwą intensywną rozgrzewkę rozpoczął rezerwowy bramkarz Motoru - Sebastian Ciołek. Stało się jasne, że po zmianie stron pojawi się on na murawie. 19-letni golkiper zadebiutował w I lidze. Już w 48. minucie przydarzył mu się poważny błąd. Wolański próbował wykorzystać jego nieporozumienie z Ptaszyńskim i Ciołek musiał szybko wracać, aby wygarnąć toczącą się piłkę sprzed linii bramkowej.

Uspokojony wysokim prowadzeniem ŁKS odliczał minuty do końca sezonu, grając zupełnie bez pośpiechu. Najwięcej podań wymieniali... obrońcy. Druga połowa długo toczyła się w sennym tempie. Nieliczne strzały - jeśli już były celne - nie sprawiały żadnych kłopotów bramkarzom.

Marazm starali się przerwać gospodarze. Chcieli oni przynajmniej jednym trafieniem osłodzić kibicom gorycz porażki i spadku. Atakowanie nie wychodziło im jednak najlepiej. Mogło się to zemścić w 74. minucie, kiedy Gikiewicz podał wzdłuż bramki, piłka minęła już Ciołka, ale skuteczną interwencją popisał się Przemysław Żmuda.

Z czasem piłkarze ŁKS zaczęli wykazywać coraz większą niechęć do biegania, lecz nawet gra na stojąco wystarczyła na słaby Motor. Lublinianie nie wykorzystali słabej postawy Pająka. W 82. minucie odbił on piłkę po strzale Marcina Syroki z rzutu wolnego, ale po chwili się poprawił i złapał futbolówkę. Mimo wszystko niestrudzeni kibice dopingowali gospodarzy do ostatniego gwizdka sędziego.

Motor Lublin - ŁKS Łódź 0:3 (0:3)

0:1 - Mowlik 2'

0:2 - Gikiewicz 26'

0:3 - Salski 40'

Składy:

Motor Lublin: Dłoniak (46' Ciołek) - Żmuda, Maciejewski (46' Lenart), Ptaszyński, Falisiewicz - Hempel (56' Adamiec), Kursa, Król, Syroka, Białek - Fundakowski.

ŁKS Łódź: Pająk - Salski (85' Rafał Świątek), Gieraga, Woźniczka, Bendkowski - Madejski, Jackiewicz, Mowlik, Świerczewski (76' Rosiak), Wolański - Gikiewicz (88' Marciszko).

Żółte kartki: -.

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 2500 (gości: 300).

Najlepszy piłkarz Motoru: -.

Najlepszy piłkarz ŁKS: Piotr Madejski.

Piłkarz meczu: Piotr Madejski.

Źródło artykułu: