Prezes Cracovii: Stać nas na kilkumilionowe transfery

Wraz z objęciem posady dyrektora sportowego przez Tomasza Rząsę i mianowania Rafała Ulatowskiego na następcę Oresta Lenczyk zmienił się sposób działań Cracovii. Ten duet ma stworzyć podwaliny pod budowę pionu sportowego krakowskiego klubu.

Główna zmiana w porównaniu z poprzednią praktyką w Cracovii związana jest z kwestią transferów. Wcześniej jednoosobowo za transfery odpowiadali poprzedni trenerzy - Stefan Majewski, Artur Płatek i Orest Lenczyk. Teraz za budowę zespołu Pasów odpowiadać mają na równych prawach Rząsa oraz Ulatowski, a prezes Cracovii, prof. Janusz Filipiak ma sięgnąć do klubowej kasy jeszcze głębiej niż w ostatnich oknach transferowych, kiedy drużynę wzmocnili między innymi Bartosz Ślusarski, Radosław Matusiak, Michał Goliński czy Aleksandr Suworow.

Pierwszym letnim nabytkiem Pasów będzie Arkadiusz Radomski. 30-krotny reprezentant Polski wraca do ojczyzny po 17 latach zagranicznych wojaży. Przez ostatnie dwa sezonu występował w NEC Nijmegen. Holenderski klub rozważał zatrzymanie piłkarza na kolejny rok, ale Cracovia przebiła jego ofertę. Doświadczony pomocnik oficjalnie podpisze umowę z klubem w ciągu kilku najbliższych dni.

Kto jeszcze może wzmocnić krakowską drużynę? W grę wchodzą najbardziej łakome kąski na wewnętrznym rynku transferowym. Pasy licytują się z Lechem Poznań, Widzewem Łódź, Polonią Warszawa i Wisłą Kraków o chorzowski duet Maciej Sadlok-Artur Sobiech. Według nieoficjalnych informacji propozycja Cracovii jest najkorzystniejsza finansowo dla chorzowian.

- Stać nas na kilkumilionowe transfery. Musimy jednak mieć świadomość tego, że taki Sobiech ma obecnie możliwość gry w Lechu i tam już od pierwszego strzału może pokazać się na arenie międzynarodowej. W związku z tym nasza oferta nie jest dla niego konkurencyjna. Finansowo jestem przygotowany na duże transfery. Mamy pieniądze - twierdzi Filipiak.

Która formacja Cracovii zdaniem Ulatowskiego wymaga uzupełnień? - Nie powiem, dopóki nie spotkam się z piłkarzami. Nie powiem, że brakuje mi napastnika, pomocnika, obrońcy czy bramkarza, bo wtedy powstanie nić nieporozumienia z zespołem. Po tygodniu pracy będę mógł już powiedzieć profesorowi kogo brakuje i może kogoś uda się pozyskać w naszych strukturach finansowych - tłumaczy opiekun Pasów, które treningi wznowią 21 czerwca. Uzupełnia jednak jakimi cechami musi odznaczać się zawodnik, z którym chciałby pracować: - To musi być piłkarz, z którym potrafię się porozumieć językowo. Nie mam nic przeciwko piłkarzom zagranicznym, ale musi być jeden warunek - nie może być bariery językowej. Ja mówię po angielsku, Tomek mówi po - Boże, w jakim języku on nie mówi? Niemiecki, holenderski, serbski... Spójrzmy na Ruch Chorzów i Jagiellonię. Ruch oparty na Polakach zajął 3. miejsce, a Jagiellonia zbudowana na obcokrajowcach ma Puchar Polski. Nie ma jednej recepty na piłkę nożną.

Komentarze (0)