Peszko następcą greckiego Kaki?

Sławomir Peszko czeka już tylko na sygnał z Panathinaikosu. Jeżeli grecy zdecydują się kupić Polaka, to do transferu powinno dojść jeszcze w tym tygodniu. W przeciwnym razie Peszko pozostanie w Lechu.

- Nie robię nic na siłę. Panathinaikos jest tak wielkim klubem, że sam się przecież tam nie pcham. Widać jednak po zachowaniu Greków, że im na mnie zależy - powiedział na łamach Przeglądu Sportowego Sławomir Peszko. Skrzydłowy Lecha Poznań w składzie Panathinaikosu miałby zastąpić Sotirisa Ninisa, który ma przydomek "grecki Kaka". Ninis przebywa właśnie z reprezentacją Grecji na mundialu. Wszystko wskazuje na to, że odejdzie do Tottenhamu. Ninis ma zapisaną w kontrakcie kwotę odstępnego 10 milionów euro dla klubów zagranicznych i 17 dla greckich.

Peszko nie obawia się rywalizacji o miejsce w składzie. Zaznacza, że w Poznaniu również musiał walczyć o miejsce w składzie. Peszko wypowiedział się również na temat kryzysu, o którym wiele się ostatnio mówiło. Przyznał, że w poznańskim klubie go nie zauważył, a propozycja, którą otrzymał była optymalna na polskie warunki. Podkreślił, że jeżeli rozmowy z Panathinaikosem nie przyniosą efektów, to z chęcią zaakceptuje ofertę Lecha.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)