Dziewięć goli w północnym Londynie. Liverpool upokorzył Tottenham

Getty Images / Na zdjęciu: Liverpool pokazał moc w Londynie i zdemolował Tottenham
Getty Images / Na zdjęciu: Liverpool pokazał moc w Londynie i zdemolował Tottenham

Liverpool rozegrał bardzo dobry mecz w Londynie i wygrał 6:3 z Tottenhamem. "The Reds" wykorzystali wpadkę Chelsea, która zaledwie zremisowała z Evertonem i umocnili się na pozycji lidera Premier League.

To był walec. Liverpool przystępował do meczu w roli zdecydowanego faworyta i rozegrał to na swoich zasadach.

Świetny pressing, błyskawiczne przejście z obrony do ataku. Oczywiście mogło potoczyć się to inaczej, gdyby po drugiej stronie był przeciwnik z jakimkolwiek pojęciem o grze obronnej, a to nie miało miejsca.

Nikt by się nie obraził, gdyby tu była dwucyfrówka. I nie jest to żadne nadużycie. Przewaga Liverpoolu była po prostu miażdżąca. Niektóre drużyny w dwóch lub trzech meczach nie potrafią wykreować tylu kapitalnych okazji, co Liverpool w Londynie.

No ale trudno, żeby ktokolwiek narzekał. Zwłaszcza, że wcześniej swój mecz zremisowała Chelsea, dzięki czemu Liverpool powiększył nad nią przewagę do czterech punktów i święta spędzi w fotelu lidera Premier League.

W drugiej połowie dwa gole strzelił Mohamed Salah, który wykręca nieprawdopodobne liczby w pierwszej części sezonu. Egipcjanin stał się pierwszym piłkarzem w historii Premier League z dwucyfrową liczbą bramek i asyst przed świętami.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wszyscy łapali się za głowy. Co on zrobił?!

W Londynie Salah do dwóch bramek dorzucił jeszcze dwie asysty. A przy lepszej skuteczności mógł to skończyć przynajmniej z hat-trickiem i jeszcze paroma asystami.

Mimo iż padło aż dziewięć bramek, to na pierwszą czekaliśmy aż do 23. minuty. Wspomniany Salah do tego momentu mógł mieć przynajmniej dublet (była m.in. poprzeczka). No ale jeżeli ma się w składzie zawodników z takim dośrodkowaniem, jak Trent Alexander-Arnold, to życie od razu staje się łatwiejsze. Anglik popisał się genialną centrą, a Luis Diaz efektownym strzałem głową otworzył wynik.

Później sytuacja na boisku trochę się uspokoiła, ale - jak się okazało - było to celowe działanie Liverpoolu. Tottenham został uśpiony i "The Reds" ukąsili po raz drugi. Była wrzutka z prawej strony przy pierwszym golu, była też z lewej w wykonaniu Andrew Robertsona. Zrobiło się lekkie zamieszanie, z czego skorzystał Alexis Mac Allister i on też zdobył bramkę po uderzeniu głową.

Gospodarze na moment złapali kontakt, bo Mac Allister stracił piłkę przed polem karnym, co natychmiast wykorzystał James Maddison i strzelił gola kontaktowego. Jednak reakcja drużyny Arne Slota była wyborna. Nie czekali na drugą połowę, tylko zadali kolejny cios w doliczonym czasie. Salah idealnie wypatrzył w polu karnym Dominika Szoboszlaia, a ten strzelił między nogami Frasera Forstera.

A po przerwie koncert trwał nadal. Wydawało się, że bramki Salaha na 4:1 i 5:1 podłamią Tottenham, ale  pewnym momencie nastąpił zryw. Najpierw gola strzelił Dejan Kulusevski, a po chwili bramkę dorzucił Dominic Solanke, który przy trafieniu Szweda popisał się cudowną asystą. Ostatnie słowo należało jednak do gości, którym wychodziło praktycznie wszystko. Salah podał w tempo do Luisa Diaza, a ten zmieścił piłkę w siatce przy samym słupku.

3:6. Pierwszy set dla Liverpoolu.

Tottenham Hotspur - Liverpool FC 3:6 (1:3)
0:1 Luis Diaz 23'
0:2 Alexis Mac Allister 36'
1:2 James Maddison 41'
1:3 Dominik Szoboszlai 45+1'
1:4 Mohamed Salah 54'
1:5 Mohamed Salah 61'
2:5 Dejan Kulusevski 72'
3:5 Dominic Solanke 83'
3:6 Luis Diaz 85'

Składy:

Tottenham: Fraser Forster - Pedro Porro, Radu Dragusin, Archie Gray, Djed Spence - Dejan Kulusevski, Pape Sarr (58' Brennan Johnson), Yves Bissouma, James Maddison (58' Lucas Bergvall), Heung-min Son (82' Timo Werner) - Dominic Solanke.

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Joe Gomez, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - Alexis Mac Allister (68' Curtis Jones), Ryan Gravenberch, Dominik Szoboszlai - Mohamed Salah (87' Harvey Elliott), Cody Gakpo (68' Diogo Jota), Luis Diaz (87' Darwin Nunez).

Żółte kartki: Bergvall (Tottenham) oraz Gakpo, Szoboszlai (Liverpool).

Sędzia: Samuel Barrott.

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Liverpool FC 16 12 3 1 37:16 39
2 Chelsea FC 17 10 5 2 37:19 35
3 Arsenal FC 17 9 6 2 34:16 33
4 Nottingham Forest 17 9 4 4 23:19 31
5 AFC Bournemouth 17 8 4 5 27:21 28
6 Aston Villa 17 8 4 5 26:26 28
7 Manchester City 17 8 3 6 29:25 27
8 Newcastle United 17 7 5 5 27:21 26
9 Fulham FC 17 6 7 4 24:22 25
10 Brighton and Hove Albion 17 6 7 4 27:26 25
11 Tottenham Hotspur 17 7 2 8 39:25 23
12 Brentford FC 17 7 2 8 32:32 23
13 Manchester United 17 6 4 7 21:22 22
14 West Ham United 17 5 5 7 22:30 20
15 Everton 16 3 7 6 14:21 16
16 Crystal Palace 17 3 7 7 18:26 16
17 Leicester City 17 3 5 9 21:37 14
18 Wolverhampton Wanderers 17 3 3 11 27:40 12
19 Ipswich Town 17 2 6 9 16:32 12
20 Southampton FC 17 1 3 13 11:36 6
Komentarze (0)