- Zupełnie nie rozumiem różnego rodzaju spekulacji, czy Podbeskidzie będzie grało do końca. Ostatnio indagowano mnie podobnymi pytaniami. Zawsze odpowiadam, że o postawę mojego zespołu nikt się nie musi bać. Niech każdy walczy o wygranie swojego meczu. My nikomu odpuszczać nie zamierzamy i z całą pewnością poziom motywacji Podbeskidzia nie będzie niższy w przypadku Znicza - zapewnił w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Marcin Brosz. Trener Podbeskidzia dodał również: - Gramy dla swoich kibiców. Jeśli chcemy, by trybuny stadionu w Bielsku-Białej były pełne, musimy prezentować ofensywny futbol. I tak też będzie w sobotę, choć z pewnością rywal postawi nam wysoko poprzeczkę, bo nie gramy z byle kim.
Szkoleniowiec Podbeskidzia docenia dorobek Znicza i nie zgadza się z opiniami, jakoby pruszkowianie "nie pasowali" do I ligi. - Jeśli ktoś w 33 spotkaniach zdobywa 62 punkty, to należy mu się szacunek. Być może w innych miastach trybuny są bardziej wypełnione, ale nikt nie ma prawa odmawiać Zniczowi miejsca w ekstraklasie z takich powodów. O awans walczy się na boisku i jeśli ktoś prezentuje dobrą formę, to zasługuje na to, by znaleźć się w I lidze.
Marcin Brosz nie zamierza uczulać swoich podopiecznych na świetną postawę Roberta Lewandowskiego, gdyż uważa, że siłą Znicza jest kolektyw. - Oczywiście Lewandowski strzela sporo bramek, ale nie tylko jego postawa zaowocowała tak wysokim miejscem w tabeli pruszkowian. Trener Jacek Grembocki buduje swój zespół w bardzo umiejętny sposób, łącząc młodość z doświadczeniem. Dlatego nie można sprowadzać siły Znicza do skutecznej postawy Roberta Lewandowskiego - kończy szkoleniowiec Górali.