Antoine Griezmann dołączył do FC Barcelony w 2019 roku jako jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy świata, rok po zdobyciu mistrzostwa świata z reprezentacją Francji.
Transfer miał być odpowiedzią ówczesnego prezydenta klubu, Josepa Bartomeu, na stagnację zespołu i nieudane inwestycje w Ousmane'a Dembélé oraz Philippe Coutinho. Griezmann miał stworzyć zabójcze trio z Lionelem Messim i Luisem Suarezem.
Jak tłumaczy sport.es niestety Francuz nigdy nie znalazł swojego miejsca w katalońskim klubie. Trener Ernesto Valverde często wystawiał go na lewej stronie ataku, co odbiegało od pozycji, na której błyszczał w Atletico Madryt.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Konieczność dostosowania się do stylu gry Messiego sprawiła, że wpływ Griezmanna na grę był ograniczony. Pomimo przebłysków geniuszu, nie stał się brakującym elementem ofensywy Barcelony.
Po dwóch latach, 102 meczach, 35 golach i 17 asystach, Griezmann wrócił do Atletico Madryt. Teraz, mając 33 lata, przeżywa drugą młodość, grając w głębszej roli. W tym sezonie zdobył już 11 bramek i zaliczył 6 asyst, przypominając o swoim nieprzeciętnym talencie.
Powrót Griezmanna do Barcelony to okazja do refleksji nad tym, dlaczego tak wybitny piłkarz nie zdołał podbić Camp Nou.
Czy zaszkodziła mu obecność Messiego, będącego centralną postacią drużyny? A może to kwestia niewłaściwego wykorzystania przez sztab szkoleniowy? Jedno jest pewne – wielu kibiców "Blaugrany" wciąż odczuwa żal, że "Mały Książę" nie spełnił oczekiwań.