Arka zwycięska - przed nią baraże (relacja)

Kibice byli świadkami wyrównanego pojedynku na stadionie przy alejach Zygmuntowskich. Minimalnie lepsza okazała się Arka, która wygrała 2:1. Motor ambitnie starał się doprowadzić do wyrównania, w końcówce zepchnął rywali do defensywy, lecz wynik nie uległ już zmianie. Ta wygrana daje gdynianom prawo gry w barażu o Orange Ekstraklasę, gdzie zmierzy się z Jagiellonią Białystok.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszych minutach żadna z drużyn nie wypracowała przewagi. Gra toczyła się głównie w środku pola, a akcje ofensywne nie były wieńczone strzałami. W 7. minucie pierwsze uderzenie zanotował Kamil Stachyra, ale posłał piłkę obok słupka.

Po kilku minutach groźnie było pod bramką Motoru. Bartosz Karwan dośrodkował w pole karne, defensorzy biernie przyglądali się piłce i dopiero Przemysław Mierzwa w ostatniej chwili uprzedził Piotra Bazlera. Tuż przed upływem kwadransa gry bliski powodzenia był Michał Łabędzki, jednak z 5. metrów nie trafił w bramkę, gdyż oddanie celnego strzału skutecznie utrudniał mu golkiper.

Niecałe 60 sekund później na prawej stronie boiska piłkę otrzymał Daniel Koczon, wyprzedził Pawła Weinara i w sytuacji sam na sam z Andrzejem Bledzewskim trafił wprost w bramkarza, który nie zdołał złapać piłki. Nadbiegający Paweł Maziarz nie dopadł do futbolówki, gdyż Bledzewski uprzedził go.

W kolejnych akcjach obu jedenastkom wyraźnie brakowało skuteczności, celnych strzałów było jak na lekarstwo. Arka dążyła do objęcia prowadzenia, ale Motor nie był łatwym rywalem. W 28. minucie Michał Maciejewski dośrodkował wprost na głowę Koczona, ten jednak strzelił prosto w Bledzewskiego.

Po półgodzinie gry goście świetnie wrzucili futbolówkę za obrońców lubelskiego zespołu, ale Karwan nie zdołał oddać strzału, gdyż ofiarną interwencją wykazał się Mierzwa. 6 minut później na uderzenie z dystansu zdecydował się Bartosz Ława - uczynił to jednak bardzo nieprecyzyjnie, podobnie jak Bazler w 39. minucie.

Gdy dobiegał końca doliczony czas gry w I połowie i wydawało się, że drużyny zejdą do szatni przy bezbramkowym remisie, Arka zadała cios, a w roli głównej wystąpił kapitan drużyny gości. Z rzutu rożnego dośrodkował Ława, w polu karnym Motoru najwyżej wyskoczył Grzegorz Niciński i strzałem głową skierował piłkę do siatki.

Po zmianie stron gospodarze ruszyli do odrabiania strat, wyżej notowany rywal został zepchnięty do defensywy. W 57. minucie Przemysław Żmuda posłał piłkę obok słupka, ale już niecałe 60 sekund później lepszą celnością wykazał się Koczon. Najlepszy strzelec Motoru uwolnił się spod opieki rywali i groźnie uderzył. Bledzewski zdołał tylko wybić piłkę przed siebie, gdzie przymierzający się do dobitki Maciejewski… przewrócił się.

Wkrótce ataki gospodarzy przyniosły efekt. W 61. minucie Maziarz z rzutu wolnego podał przed pole karne do Rafała Króla, który płaskim strzałem z 20. metrów pokonał golkipera Arki. - Moim zdaniem nie było faulu, więc rzut wolny się nie należał - ocenia Baster.

Motor krótko cieszył się z wyrównania. Już w 66. minucie było 2:1 dla Arki. Błąd defensywy wykorzystał Karwan i z bliska pokonał Mierzwę. Lublinianie wciąż jednak wierzyli, że są w stanie wywalczyć przynajmniej punkt. Często gościli w okolicach pola karnego gdynian, lecz szwankowało wykończenie akcji.

W 83. minucie Paweł Kowalczyk był przewracany w polu karnym Arki, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia. Goście skupili się na kontrach, które obrońcy Motoru pewnie rozbijali.

Na sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry piłkarzom obu jedenastek puściły nerwy. Kowalczyk odpychał jednego z rywali, który teatralnie przewrócił się, a sędzia podyktował rzut wolny. Gracz Motoru ostro komentował zachowanie przeciwnika, co nie spodobało się Nicińskiemu. Kapitan Arki stanął w obronie kolegi z zespołu i przewrócił Kowalczyka. Obaj zawodnicy zostali ukarani tylko żółtymi kartkami.

Już po upływie 90. minut bliski powodzenia był Marcin Syroka - jego atomowy strzał instynktownie obronił Bledzewski. Kolejną świetną okazję do wyrównania Motor miał, gdy wykonywał rzut wolny z 17. metrów. Dla Arki skończyło się tylko na strachu, gdyż Żmuda trafił w 8-osobowy mur.

Choć Arka zwyciężyła i powalczy o Orange Ekstraklasę, to Marcin Chmiest nie zaliczy sobotniego meczu do udanych. Pojawił się on na murawie w 59. minucie i już w pierwszej akcji sfaulował Żmudę, zaś w doliczonym czasie gry brutalnie potraktował Damiana Falisiewicza - sędzia bez wahania sięgnął od razu po czerwony kartonik, co wyklucza go z gry w barażu. - Po prostu walczyłem o piłkę - tłumaczy się napastnik gdyńskiego zespołu.

Motor Lublin - Arka Gdynia 1:2 (0:1)

0:1 - Niciński 45+2'

1:1 - Rafał Król 61'

1:2 - Karwan 66'

Składy:

Motor Lublin: Mierzwa - Maciejewski, Ptaszyński, Kiciński, Falisiewicz - Rafał Król (82' Syroka), Żmuda, Maziarz - Popławski (82' Kowalczyk), Koczon, Stachyra (60' Kamil Król).

Arka Gdynia: Bledzewski - Baster (80' Kowalski), Łabędzki, Weinar, Sokołowski - Ława, Moskalewicz, Bazler (59' Chmiest) - Karwan, Niciński (90' Kalousek), Ulanowski.

Żółte kartki: Kowalczyk, Maziarz (Motor) oraz Baster, Chmiest, Łabędzki, Ława, Niciński, Ulanowski (Arka).

Czerwona kartka: Chmiest /90'/ za faul (Arka).

Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Widzów: 2500 (gości: 300).

Najlepszy piłkarz Motoru: Rafał Król.

Najlepszy piłkarz Arki: Bartosz Karwan.

Najlepszy piłkarz: Bartosz Karwan.

Komentarze (0)