Franciszek Smuda widzi wiele czynników, które wpływają na gorsze wyniki drużyny narodowej. Należałoby zacząć od fatalnej postawy polskich zespołów w europejskich pucharach. Tylko Lech Poznań uchował się w dalszej fazie rozgrywek. Smuda zwraca właśnie na to uwagę. - Wiemy jak nasze drużyny grały w pucharach. Sam kiedy prowadziłem zespół nie zwracałem na to uwagi. Teraz widzę, że coś się zwaliło, ale to trwa od 15 lat! Od tego momentu jak Widzew był w Lidze Mistrzów. Później było już tylko cały czas w dół - mówi selekcjoner.
Były trener m.in. Lecha Poznań, Wisły Kraków czy Legii Warszawa podkreśla, że ciężko jest mu wyszukiwać nowych zawodników do reprezentacji. - W młodzieżówce nie ma piłkarzy - oni przegrywają z Luxemburgiem! Brakuje nam obrońców. Szukam ich, ale nie ma co lamentować. Trzeba wierzyć, że to się zmieni. Glik, Sadlok dalej zbierają doświadczenie - stara się pocieszać.
Za Smudą chodzi powiedzenie, że przyzwyczaja się do niektórych piłkarzy i później trudno mu jest ich zamienić na innych. Rzadko też sięga po nowych. - Nie można przerwać etapu selekcji. Większość zawodników musimy wybrać do maja przyszłego roku. Nie pamiętam o takich problemach z wyszukiwaniem piłkarzy. Teraz jeżdżę ze świecą i szukam ich - mówi. Fatalne wyniki sprawiają, iż na reprezentację z każdym kolejnym meczem spada coraz to większa krytyka. Smuda nie boi się jej, ale nie chce by presja spadała także na piłkarzy. - Ta krytyka też pomaga. Nie może być sielanki. Mówię sam do siebie, że jeśli buduję dom to czasami spadnie jakaś cegła. Wiem, że mamy trudną sytuację.
Po środowym spotkaniu Smuda bardzo komplementował piłkarzy Kamerunu. Był pod wrażeniem gry tego zespołu, lecz na każdym kroku przypominał, że jest to drużyna dużo lepsza od polskiej, chociaż zaraz dodawał "przecież nie mamy tak beznadziejnego zespołu".
- Gdybyśmy mieli taki zespół jak Kamerun, tak wybitnych piłkarzy, to byłoby inaczej. Na tą drużynę co mamy to trzeba dmuchać i chuchać. Jeśli będę nie z nimi, a przeciwko z nim, to będzie ciężko - mówi Smuda, który najwyraźniej powoli traci już cierpliwość do niektórych zawodników. Jednym z nich może być Paweł Brożek, zmieniony już w przerwie. - Było widać, że nie był jeszcze w sezonie. Oczekiwałem od niego walki. Dostał szansę. Nie było to jednak to, czego oczekiwałem.
Selekcjoner biało-czerwonych nadal wierzy, że uda mu się zbudować drużynę, która na Euro 2012 nie przyniesie wstydu Polakom, a wręcz przeciwnie. - Nadal mam wiarę, nie poddaję się i nie poddam się tak łatwo. Niech piłkarze wiedzą o tym - kończy.