Prezes Arki: Większe pretensje niż do PZPN mam do naszych piłkarzy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W środę od razu po zakończeniu sezonu zasadniczego Arka Gdynia miała rozegrać baraż o grę w ekstraklasie. Czwarte miejsce zapewniło Arkowcom prawo o grę w barażach, bowiem PZPN szumnie ogłosił, że godzi się na fuzję Śląska z Groclinem. Cieszył się Piast, cieszyła się również i Arka. Jednak było jedno "ale" - do fuzji Śląska z Groclinem do tej pory nie doszło.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jak można było zmienić tabelę i przysłać nam pismo, że mamy się szykować do gry w barażu, nie mając dokumentu, że fuzja Śląska z Groclinem rzeczywiście nastąpiła - oznajmił na łamach Gazety Wyborczej oburzony prezes gdyńskiego klubu Roman Walder. - Większe pretensje niż do PZPN mam do naszych piłkarzy. Gdyby wywalczyli awans na boisku, a taki był ich cel od początku sezonu, nie uczestniczylibyśmy teraz w tym zamieszaniu - dodał prezes Arki.

Klub prowadził już sprzedaż wejściówek na środowe widowisko. Arka miała już zarezerwowane przedmeczowe zgrupowanie w Pucku. Nawet Jagiellonia pojawiła się w Trójmieście. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, lecz wtorkowa decyzja WG PZPN postawiła wszystko do góry nogami.

Choć Arka ma spore szanse dostać się do ekstraklasy kuchennymi drzwami [fuzja Śląska, degradacje oraz problemy z licencjami - przyp. red.], to prezes Walder szybko ucina ten temat. - Jestem przygotowany na to, że kolejny sezon spędzimy w drugiej lidzie. Nie interesują mnie takie spekulacje. Liczy się stan faktyczny, a ten jest taki, że na dziś jesteśmy na zapleczu ekstraklasy.

Już wiadomo, że klub z Trójmiasta będzie miał mniejszy budżet niż w ubiegłym sezonie. - Jestem właśnie na etapie szykowania budżetu, w ciągu tygodnia dużo powinno się wyjaśnić. Ale jedno wiem już teraz - budżet będzie mniejszy i to sporo. Piłkarze mają długoletnie kontrakty, do 2009 lub nawet 2010 roku, ale umowy będą renegocjowane, a niektóre nawet rozwiązane. Ale myślę, że piłkarze są na to przygotowani. Oni wiedzą, że zawalili, mają świadomość, że nie zrealizowali wyznaczonego celu. Teraz sprawiedliwie ocenimy ich pracę - zakończył na łamach Gazety Roman Walder.

Źródło artykułu: