W ubiegłym sezonie piłkarze Zagłębia dwukrotnie pokonali zespół z Konwiktorskiej, nie tracąc przy tym żadnej bramki. Po pierwszej, wiejącej nudą połowie Lubinianie byli na najlepszej drodze do przedłużenia tej serii. Największa w tym zasługa Mateusza Bartczaka, którego strzał ocenić można sformułowaniem "stadiony Świata". Zawodnik gości dostrzegł wysuniętego golkipera Polonii i bez zawahania oddał strzał z odległości ok. 35 metrów. Bramka ta była niczym grom z jasnego nieba, bowiem żadna z drużyna nie potrafiła przeprowadzić do tej pory żadnej ciekawej akcji, ani oddać groźnego strzału na bramkę.
Gra gospodarzy opierała się przede wszystkim na crossowych podaniach do podłączających się bocznych obrońców, jednak ani Radek Mynar, ani Jakub Tosik nie potrafili zrobić nic produktywnego z futbolówką. Każda akcja natomiast przechodziła przez Brazylijczyka Bruno, który mimo chęci nie potrafił otworzyć kolegom drogi do bramki przeciwnika. Oba zespoły nastawiły się na agresywny odbiór piłki, często stosując pressing. Po bezbarwnej pierwszej połowie gospodarze schodzili ze spuszczonymi głowami, nie zamieniając między sobą ani słowa.
Obraz spotkania nieco się odmienił po zmianie stron. Na placu gry pojawił się Ebi Smolarek i to między innymi za jego sprawą Polonia przyspieszyła i momentami zaczęła dominować na placu gry. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W pierwszych minutach drugiej połowy dwukrotnie bramce przyjezdnych zagroził Adrian Mierzejewski, najpierw jego dośrodkowania nie zdążył zamknąć Artur Sobiech, a chwilę potem on sam minimalnie chybił. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Drugiego gola w swoim drugim występie strzelił Sobiech, który najsprytniej zachował się po zamieszaniu w polu karnym gości. Na graczy Czarnych Koszul ewidentnie podziałała motywująca rozmowa w przerwie meczu, raz za razem "nakręcali się" do jeszcze lepszej i szybszej gry. Zagłębie odpowiedziało dopiero w 62 minucie kąśliwym uderzeniem z dystansu, jednak Sebastian Przyrowski sparował piłkę na rzut rożny.
Losy meczu rozstrzygnęły się w 75 minucie. Bardzo aktywny w tym pojedynku Smolarek wykorzystał świetne podanie Sobiecha i strzałem zza pola karnego ustalił wynik spotkania, pokazując obecnemu na meczu Franciszkowi Smudzie, że chętnie pomoże reprezentacji narodowej. Polonia po wymęczonym zwycięstwie pozostała na czele tabeli i może mówić o sporym szczęściu, bowiem w tym meczu pokazała się ze słabszej strony, często nie mając pomysłu na sforsowanie defensywy Zagłębia.
Polonia Warszawa - Zagłębie Lubin 2:1 (0:1)
0:1 - M. Bartczak 26'
1:1 - Sobiech 52'
2:1 - Smolarek 73'
Składy:
Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Pietrasiak, Skrzyński, Tosik, Mierzejewski (67' Gancarczyk), Andreu, Trałka (58' Sarvas), Piątek (46' Smolarek), Bruno, Sobiech.
Zagłębie Lubin: Isailović - G. Bartczak, Horvath, Reina, Costa, Hanzel, M. Bartczak, Ekwueme, Wilczek (59' Osmanagić), Woźniak (83' Błąd), Djokić (67' Traore).
Żółta kartka: Trałka (Polonia).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).
Ocena Polonii Warszawa: 3. Spotkania przeciwko Legii i Zagłębiu bardzo się od siebie różniły. Dziś w Polonii brakowało ruchu bez piłki, szybszej wymienności pozycji, a przede wszystkim okazji bramkowych, których w meczu z Legią miała zdecydowanie więcej.
Ocena Zagłębia Lubin: 2. Zagłębie pokazało się ze słabej strony. Na wyróżnienie zasługują bramka Mateusza Bartczaka i poprawna współpraca w defensywie, dzięki której Poloniści rzadko przedostawali się pod bramkę Lubinian. To za mało żeby wyrwać punkt kandydatowi na mistrza.
Najlepszy zawodnik Polonii: Bruno
Najlepszy zawodnik Zagłębia: Mateusz Bartczak
Najlepszy zawodnik meczu: Bruno