Futbol uczy pokory: echa meczu Arka Gdynia - Górnik Zabrze

W swoim trzecim, a pierwszym przed własną publicznością, spotkaniu ekstraklasy w nowym sezonie piłkarze gdyńskiej Arki sięgnęli po komplet punktów. Tym razem, w przeciwieństwie do ostatnich meczów, gdynianie nie zaprezentowali dobrej gry, lecz wykazali się skutecznością. Zaprezentowali więc konsekwencję, o której mówił przed tym pojedynkiem trener Dariusz Pasieka.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Konsekwencja kluczem do sukcesu

"Piłka nożna to nie jazda figurowa. Tu nie liczy się efektowność, a efektywność" - takie hasła często wygłaszają piłkarze, jak i trenerzy. Najważniejsze w futbolu są więc punkty. Gdynianie w sobotę sięgnęli po pierwsze w tym sezonie zwycięstwo w ekstraklasie. I o ile zdobycz punktowa powinna cieszyć, o tyle gra już niekoniecznie. Mając na uwadze ostatnie dwa pojedynki Arki, ten w Krakowie oraz Poznaniu, w których żółto-niebiescy zagrali dobrze, lecz nieskutecznie, tym razem stało się na odwrót. Po bramkach Filipa Burkhardta i Tadasa Labukasa gdynianie wygrali 2:0.

- Receptą na sukces w tym spotkaniu jest cierpliwość. Nie możemy patrzeć na to, co gra Górnik, a zagrać swoje. W pewnym momencie przeciwnik na pewno popełni jakiś błąd, pojawią się luki w obronie, a co za tym idzie okazje, które będziemy musieli wykorzystać. Sytuacje są teraz tylko czas zamienić je na bramki - mówił przed meczem Dariusz Pasieka, opiekun Arki.

- Apelowałem o cierpliwość i w końcówkach obu połów zostaliśmy za to wynagrodzeni. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo. Nie ma co ukrywać, że mieliśmy również sporo szczęścia. Nasz gra nie mogła się podobać. Nie potrafiliśmy prowadzić gry - dodał z kolei po spotkaniu.

Nieskuteczny Górnik

Zabrzanie pozostawili po sobie dobre wrażenie. Mimo, iż pierwszego gola stracili niemal tuż przed przerwą, to wcale nie zamierzali chować głowy w piach. Wręcz przeciwnie, w drugiej odsłonie Górnik odważnie zaatakował, stworzył kilka okazji bramkowych, zabrakło jednak skuteczności. Swoje szanse mieli: Adam Banaś, Aleksander Kwiek, Grzegorz Bonin, Tomasz Zahorski oraz kilkukrotnie Adrian Świątek. - Było dużo okazji pod obiema bramkami. Dzisiaj zabrakło nam spokoju i finalizacji sytuacji bramkowych - stwierdził szkoleniowiec zabrzan, Adam Nawałka. - Goście przeprowadzili kilka naprawdę groźnych akcji. Pokazali ładny futbol - dodał z kolei Pasieka.

Dobre zmiany

W spotkaniu z Górnikiem Dariusz Pasieka wykazał się nosem trenerskim. Zmiany, które dokonał poprawiły jakość gry Arki. To właśnie zmiennicy przeprowadzili akcję, która przyniosła żółto-niebieskim drugą bramkę. Rozpoczął Wojtek Wilczyński, a całość skutecznie sfinalizował Tadas Labukas. - Bardzo dobre zmiany dali zmiennicy, czyli Wojtek Wilczyński, Tadas Labukas, Josehp Mawaye. Wprowadzili oni w nasze poczynania spokój. Tadas zrehabilitował się za niewykorzystaną okazję w Poznaniu - zauważył szkoleniowiec gdynian.

Był karny czy nie było karnego?

Wiele kontrowersji wzbudziła sytuacja z końcówki pierwszej połowy. Wtedy to bowiem za rzekomy faul w polu karnym sędzia Marciniak z Płocka podyktował problematyczną jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Filip Burkhardt. Zdaniem arbitra Adam Banaś w nieprzepisowy sposób powstrzymywał napastnika gospodarzy, Mirko Ivanovskiego. - Co do karnego... To na gorąco mogę tylko tyle powiedzieć, że tę sytuację trzeba obejrzeć jeszcze raz. Zobaczyć powtórki - stwierdził Adam Nawałka.

Ivanovski chciał, ale...

Został zmieniony w 76. minucie meczu przez Josepha Mawaye. Macedończyk w barwach Arki rozegrał jednak dobre zawody. Szukał gry, często wystawiał się partnerom. Problem w tym, że oni go nie dostrzegali. Brakowało właśnie podań z drugiej linii. - To wynikało z tego, że nie graliśmy w piłkę. Poza tym musiał w pojedynkę walczyć z rosłymi defensorami Górnika. Kilka starć jednak z nimi wygrał. Nie miał odpowiedniego wsparcia z drużyny. Widać po nim, że szuka gry, dobrze się ustawia. Jest ruchliwy i z tego powodu stanowi zagrożenie dla przeciwnika - ocenił Pasieka grę swojego piłkarza.

Ivanovski co prawda bramki jeszcze nie zdobył, ale już teraz zaskarbił sobie sympatię kibiców. Czas pokaże czy odwdzięczy się im trafieniami w następnych meczach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×