Chcieli uniknąć kontuzji - los się zemścił

Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego wystąpili w środowym meczu 1/32 finału Pucharu Polski w rezerwowym składzie. W wyjściowej jedenastce zabrakło aż sześciu podstawowych graczy - łodzianie mogą mówić jednak o pechu.

Trener ŁKS-u Andrzej Pyrdoł zostawił w środę w Łodzi sześciu swoich czołowych graczy - powodem był wypoczynek piłkarzy przed spotkaniem ligowym i obawa o to, aby nikt nie nabawił się w Elblągu kontuzji. Los jednak spłatał łodzianom dużego figla i na urazy narzeka trzech innych zawodników, którzy z Olimpią zagrali.

Przede wszystkim fanów ŁKS-u niepokoić może kontuzja kapitana zespołu Marcina Adamskiego, który skręcił staw skokowy. Nie jest to sprawa poważna, jednak prawdopodobnie w niedzielę nie zagra, a defensywa łodzian spisuje się ostatnio i tak kiepsko. Ciężko przewidzieć, jak zachowa się dodatkowo bez swojego najsilniejszego punktu. Pod znakiem zapytania stoi także występ przeciw Górnikowi Rafała Kujawy (lekkie naciągnięcie mięśnia dwugłowego) i Marcellinusa Obema (stłuczenie mięścia czworogłowego).

- Cała trójka w piątek przejdzie kolejne badania, a o tym, czy zagrają w meczu z Górnikiem Łęczna, zadecydują lekarze prawdopodobnie dopiero przed spotkaniem - powiedział rzecznik prasowy klubu Jarosław Paradowski.

W spotkaniu w Elblągu czerwoną kartkę obejrzał Krzysztof Mączyński, ale indywidualne kary liczą się oddzielnie w lidze i w Pucharze Polski, więc pomocnika ŁKS-u czeka przymusowa pauza dopiero w meczu 1/16 finału PP.

Komentarze (0)