W ostatnich dwóch dniach byłem wielokrotnie pytany, czy myśląc o wydarzeniach podczas meczu 25 sierpnia 2010r. odczuwam gniew, czy też wściekłość. Jestem przekonany, że takie uczucia byłyby w pełni wytłumaczalne. Prawda jest taka, że mam poczucie wyłącznie głębokiego smutku. Po tym, co stało się na meczu pucharowym, mamy do czynienia, według mojej oceny, z następującymi skutkami: klub stracił finansowo, firmy żywotnie zainteresowane sponsoringiem wycofały się, klub nie będzie miał wpływów z meczów (zakaz odbywania meczów z udziałem kibiców nałożona przez Wydział Dyscypliny PZPN) z jednoczesną koniecznością ponoszenia kosztów ich organizacji (ochrona, wynagrodzenia sędziom, etc). Kolejnym skutkiem tych wydarzeń jest utrata - w mojej ocenie - wszelkiej wiarygodności przez środowisko kibicowskie (w szerokim tego słowa znaczeniu). Moja praca od 4 kwietnia br., moje zamierzenia i sposób prowadzenia spraw spółki zmierzały do tego, żeby dać szansę ułożenia stosunku na linii jeden oraz drugi akcjonariusz-kibice oraz pracownicy klubu w sposób partnerski. Nie musimy się lubić lub przyjaźnić, ale mamy wspólny cel i chcemy go razem osiągnąć. Najpierw tą wolę współpracy dostrzegałem, ale z czasem zostałem poinformowany (zresztą w mocno okrężny sposób), że środowisko kibicowskie nie ma woli pomocy klubowi, ale nie będzie Zarządowi przeszkadzać.
Jestem przekonany, iż wiedzę lub przeczucie o planowanych wydarzeniach na meczu pucharowym miało wiele osób. Niemniej skutki tych wydarzeń (dla klubu i dla wiarygodności kibiców Zawiszy) przerosły wszelkie wyobrażenia. W mojej ocenie niedopuszczalne jest dalsze traktowanie klubu wyłącznie jako obiektu do wykorzystania (np. poprzez kradzież przed meczem biletów wstępu z kasy przy ul. Gdańskiej, wchodzenie przez płot na mecze swojej drużyny, sprzedaż pamiątek z logo klubu).
Uważam, że w obecnej chwili przed bydgoskim Zawiszą rysują się następujące alternatywy: albo wszyscy walczymy o odzyskanie wiarygodności i klub przetrwa, albo za kilkanaście dni skończy się piłka nożna w Bydgoszczy.
Dlatego też zwracam się ostatni raz do wszystkich tych, którym dobro bydgoskiego Zawiszy leży na sercu, aby pomogli klubowi w każdym możliwym wymiarze - finansowym, organizacyjnym, koncepcyjnym, każdym możliwym. Proszę o pomysły, idee, wszelką pomoc. Jednocześnie oczekuję, aby zdecydowanie doprowadzić do wyeliminowania bandytyzmu na naszym stadionie.
Wszystkie ręce na pokład, albo wszyscy stracimy - Miasto, Stowarzyszenie Piłkarskie, Stowarzyszenie Kibice i mieszkańcy Bydgoszczy.
Mec. Maciej Skwierczyński Prezes Zarządu