- Oczywiście można by się zastanawiać, czy lepiej byłoby trafi na rywali o mniejszej marce, ale za teoretycznie bardziej przystępnych. Ale to tylko, teoria, bo moim zdaniem na w europejskich pucharach wszystkie zespoły stać na pokazanie dobrej piłki. Jeżeli ktoś dostał się do Ligi Europy, to znak, że musiał wyeliminować solidne zespoły. Każdą ekipę z tej stawki stać na niespodziankę - twierdzi Mirosław Okoński, gwiazda HSV i AEK Ateny.
Popularny "Okoń" w pełni zgadza się z opinią byłego piłkarza Juventusu Turyn, Zbigniewa Bońka, twierdzącego, że mecze z takimi przeciwnikami to świetne przetarcie przed Euro 2012. - Mecze z najlepszymi drużynami Europy to prawdziwy test dla naszego regionu, ponieważ za dwa lata będziemy gościć najlepsze reprezentacje. To doskonała okazja dla promocji miasta i regionu - dodaje. - Na takie zespoły czekaliśmy już ładnych parę lat, ale w końcu się doczekaliśmy i na Bułgarską przyjadą wielcy piłkarze. Z tego powodu można się tylko cieszyć. Chłopcy też mają świadomość po losowaniu, że będą w pewien sposób tworzyć historię tego klubu.
Były piłkarz, występujący w barwach Lecha i Hamburger SV w europejskich pucharach, bardzo optymistycznie podchodzi do oceny szans poznańskiego Lecha w fazie grupowej. - Wszyscy powtarzają, że Lecha stać na nawiązanie walki z Red Bull Salzburg. Natomiast ja uważam, że jeśli piłkarze wzniosą się na wyżyny umiejętności i trafią z formą na te potyczki, to Kolejorz może powalczyć nawet z takim Juventusem, czy Manchesterem City - tłumaczy Okoński. Ile zatem podopieczni trenera Jacka Zielińskiego mogą zdobyć punktów w tej grupie śmierci? - Uważam, że przy dobrym układzie Kolejorz spokojnie może wywalczyć 8, może 9 punktów. Wiem, że to dużo, ale takie mecze wyzwalają dodatkowe emocje, adrenalinę. Zwłaszcza na Bułgarskiej, przy 45 tysiącach kibiców będzie walka, zaangażowanie, czyli o co w futbolu najważniejsze. To może ostatecznie Kolejorzowi bardzo pomóc - zauważa reprezentant Polski.
Na pewno za dobrą wiadomość można uznać możliwość gry w fazie grupowej dla Lecha Artjomsa Rudnevsa, obecnie najlepszego napastnika Lecha. Jak jego grę ocenia "Okoń", strzelec wielu ważnych bramek dla kolejowej jedenastki? - Widać, że chłopak ma papiery na granie: ciąg na bramkę, uderzenie głową. Lech już ma z niego pożytek, a będzie miał jeszcze większy. Natomiast nie wolno zapominać, że Rudnevs był w Poznaniu już w czerwcu i wtedy można było z nim podpisać kontrakt, dzięki czemu pomógłby nam w skutecznym szturmie Ligi Mistrzów. Niestety działacze Lecha się spóźnili i to tylko ich wina, że dopiero teraz Rudnevs wystąpi w europejskich pucharach w koszulce Lecha Poznań - kończy Okoński.