Gieksa dalej w dołku - relacja z meczu GKS Katowice - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Po czterech rozegranych kolejkach oba zespoły wychodziły na boisko w odmiennych nastrojach. Podbeskidzie przystępowało do spotkania w roli lidera, natomiast miejscowy GKS miał za zadanie zdobyć punkty, aby zmazać blamaż po ostatnich meczach. Ta potyczka miała też pokazać prawdę o przygotowaniu do sezonu GKS-u Katowice.

Piłkarze Gieksy nie rozpoczęli zbyt dobrze tego sezonu. W czterech dotychczasowych meczach zdobyli tylko 2 punkty. W ostatnią środę przegrali w I rundzie Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice 1:0. Już podczas rozgrzewki widać było, że miejscowi piłkarze są bardzo spięci i zdenerwowani przed potyczką. Jeszcze większe zdenerwowanie musiało zapanować w zespole GKS-u gdy podczas gierki odnowił się uraz Przemysławowi Pitremu , który był awizowany do gry w pierwszym składzie.

Spotkanie rozpoczęło się bardzo spokojnie. Pierwszą akcję przeprowadzili gospodarze. Grzegorz Goncerz bezpośrednim podaniem próbował uruchomić Gabriela Nowaka, jednak nic z tej akcji nie wyszło. Już 2 minuty później Podbeskidzie obejmuje prowadzenie. Po faulu Adriana Napierały na Adamie Cieślińskim, rzut wolny z 35 metrów skutecznie egzekwuje Bartłomiej Konieczny i strzałem w okienko pokonuje Jacka Gorczycę. Po 4 minutach gry goście obejmują prowadzenie.

Tuż po rozpoczęciu gry Podbeskidzie zaatakowało ponownie i tylko dobra postawa bramkarza uchroniła miejscowych od utraty bramki. W drużynie GKS-u brak zrozumienia i chęci do gry. Górale grali bardzo mądrze w defensywie i wyprowadzali groźne kontrataki. Po okresie dość nudnej gry, prawą stroną ruszył Mateusz Niechciał i dośrodkował w pole karne Podbeskidzia. Wrzutka padła łupem Jacka Broniewicza, który wybił piłkę. Futbolówka wpadła jednak pod nogi Gabriela Nowaka, który pięknym strzałem pokonał Richarda Zajaca.

Już w 20. minucie doszło do zmiany w bramce gospodarzy. W miejsce kontuzjowanego Jacka Gorczycy na boisku pojawił się Andrzej Wiśniewski. 3 minuty później, sędzia Jacek Zygmunt musiał pierwszy raz użyć kary indywidualnej. Żółtą kartę za faul na Cieślińskim otrzymał Jacek Kowalczyk. Niespełna 60 sekund po tym faulu piękną indywidualną akcją popisał się Maciej Rogalski. Zawodnik Podbeskidzia zwiódł dwóch graczy GKS-u i płaskim strzałem w róg bramki pokonał Wiśniewskiego. Całą winą za utratę tej bramki należy obarczyć obrońców gospodarzy, którzy zagrali bardzo pasywnie w defensywie. W 24. minucie było już 1:2.

Kilka minut później jeden z nielicznych akcentów Gieksy w ataku. Piotr Plewnia uderzał na bramkę z około 22 metrów, ale piłkę bez problemu złapał Zajac. Kibice zgromadzeni na stadionie liczyli, że po kolejnej akcji gospodarzom uda się wyrównać, po dobrej akcji zespołowej Tomasz Hołota w polu karnym próbował zaskoczyć bramkarza gości, jednak nie trafił w światło bramki.

Pod koniec pierwszej połowy mecz nabrał rumieńców. W 42. minucie po dośrodkowaniu Goncerza bramkarz Górali bezproblemowo złapał piłkę. Przy okazji interwencji staranował napastnika GKS-u Krzysztofa Kaliciaka. Poszkodowany domagał się rzutu karnego, jednak sędzia pozostał niewzruszony. Już w następnej akcji po starciu z Mateuszem Sroką padł na murawę Cieśliński, jednak w tym przypadku arbiter również nie dopatrzył się faulu. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry po przewinieniu Napierały na Sebastianie Ziajce został podyktowany rzut wolny. Piłkę ze stałego fragmentu gry zagrywał Rogalski do Komana, ten dostrzegł na 16 metrze niepilnowanego Ziajkę. Ten silny strzałem z woleja pokonał bramkarza gospodarzy. Było już 1:3.

Przed rozpoczęciem drugiej połowy na stadionem przy ul. Bukowej pojawiły się ciemne chmury, czy to był jakiś znak? Warto też dodać, że na trybunach można było dostrzec trenera Piotra Mandrysza, który z uwagą śledził przebieg spotkania.

Po przerwie trener Dariusz Fornalak desygnował do gry Rafała Sadowskiego, który zastąpił na boisku słabo spisującego się Piotra Piechniaka. Pierwszą akcję po przerwie stworzyli sobie miejscowi. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Kaliciak, ale ofiarną interwencją piłkę zatrzymał Broniewicz. Po walce głównie w środkowej części boiska do głosu doszli znowu goście. Najlepszy snajper Górali - Robert Demjan - wykorzystał niezdecydowanie Kowalczyka i strzałem z ostrego kąta pokonał Wiśniewskiego.

Przez następne minuty nie działo się zbyt wiele na boisku. Większość ataków gospodarzy kończyła się na około 30 metrze, a dośrodkowania pewnie wyłapywał Zajac. Gorąco na stadionie zrobiło się w 64. minucie. Za faul taktyczny, żółtą kartką został ukarany Napierała. Już dwie minuty później po raz drugi w tym sezonie z boiska został wyrzucony Kowalczyk. Otrzymał drugą żółtą kartkę za faul na piłkarzu gości. GKS nie otrząsnął się po stracie Kowalczyka a już w 68. minucie Wiśniewski musiał ponownie wyciągać piłkę z siatki. Po strzale Ziajki piłka odbija się od głowy Piotra Komana i wpada do bramki. Po stracie piątej bramki prawie wszyscy kibice GKS-u przebywający na trybunie zwanej potocznie "Blaszokiem" udali się w kierunku wyjścia.

Następna groźna sytuacja miała miejsce już w 72. minucie. Wiśniewski sfaulował w polu karnym Demjana i otrzymał żółtą kartkę. Do jedenastki podszedł Rogalski, jednak nie zdołał pokonać bramkarza gospodarzy. Wiśniewski obronił pewnie jego strzał. W tym momencie część kibiców z "Blaszoka" pozostała na stadionie, dalej jednak trwało gorączkowe zwijanie transparentów z ogrodzenia.

W 80. stało się coś czego nie spodziewali się chyba najbardziej zagorzali kibice. Po pięknym strzale Demjana piłka odbiła się od słupka, do piłki dopadł Nowak, który tak niefortunnie interweniował, że wpakował piłkę do własnej bramki. Apogeum niezadowolenia kibiców nastąpił po utracie tej bramki wynik 1:6 mówi sam za siebie. Coraz więcej kibiców opuszcza stadion. Po tej bramce spotkanie przerodziło się w "piłkę chodzoną". Piłkarze Podbeskidzia swobodnie operowali piłką na swojej połowie, a gospodarze nie starali się zbytnio odebrać im piłki. Wartymi do odnotowania w końcowych minutach są dwa zdarzenia. W 83. minucie żółtą kartką został ukarany Mateusz Żyła, a dwie minuty później wspominany przed chwilą zawodnik strzelał nad poprzeczką bramki Gieksy.

Po tym spotkaniu Podbeskidzie utrzymało się na fotelu lidera, natomiast GKS w dalszym ciągu okupuje dolne rejony tabeli.

GKS Katowice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:6 (1:3)

0:1 - Konieczny 4'

1:1 - Nowak 16'

1:2 - Rogalski 24'

1:3 - Ziajka 45'

1:4 - Demjan 50'

1:5 - Koman 68'

1:6 - Nowak sam. 80'

W 72. minucie Maciej Rogalski nie wykorzystał rzutu karnego (Wiśniewski obronił).

Składy:

GKS Katowice: Gorczyca (20' Wiśniewski) - Sroka, J. Kowalczyk, Napierała, Niechciał, Goncerz, Nowak, Plewnia, Piechniak, Hołota, Kaliciak (71' A. Kowalczyk).

Podbeskidzie: Zajac - Cienciała, Broniewicz, Konieczny, Osiński, Rogalski, Łatka (74' Chmiel), Koman, Ziajka (69' Żyła), Demjan, Cieśliński (62' Patejuk).

Żółte kartki: J. Kowalczyk, Napierała (GKS) - Żyła (Podbeskidzie).

Czerwona kartka: J. Kowalczyk (GKS).

Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Widzów: 2500.

Komentarze (0)