Kontenery dla biało-czerwonych - echa meczu Polska - Australia

Piłkarze reprezentacji Polski musieli się przebierać w kontenerach, ponieważ szatnie nie są jeszcze wykończone. Lepszych warunków nie mieli również dziennikarze, którzy musieli robić wycieczki po stadionie Wisły Kraków.

Dlaczego Kraków?

Takie pytanie można sobie zadać po meczu Polski z Australią. O rozegranie tego spotkania walczył Lubin, który oddał do użytku Dialog Arena. Stadion jest w całości ukończony, budynek klubowy również jest nowy. Pojemność to ponad 16 tysięcy miejsc, więc nasuwa się pytanie, dlaczego Kraków dostał organizację pojedynku z Australią? Do dyspozycji kibiców były dostępne tylko dwie trybuny. Jedna jest w całkowitej budowie. Problem mieli piłkarze oraz dziennikarze. Biało-czerwoni musieli przebierać się w kontenerze umiejscowionym za trybunami. Żurnaliści, aby przejść z biura prasowego na trybunę, musieli pokonać całą szerokość i długość boiska. Dziennikarze nie mieli do dyspozycji pulpitów, a więc komputery musieli trzymać na kolanach. Na dodatek siedzieli wśród kibiców, więc warunki do pracy nie były najlepsze.

Szatnia Polaków / Fot. Maciej Kmita

Kuba, Kuba

Kibice reprezentacji Polski, którzy w większości byli fanami Wisły Kraków, głośno skandowali imię i nazwisko Jakuba Błaszczykowskiego. To w tym zespole pomocnik Borussii Dortmund wypłynął na głębokie wody. Prawoskrzydłowy został najcieplej przyjęty spośród wszystkich reprezentantów. Fani biało-czerwonych dopingowali swoich pupili niemal przez cały mecz, ale ocenę obniża obrażanie kibiców Cracovii.

Pudła, pudła, pudła

Co chwilę na trybunach było słychać jęk zawodu. Kadrowicze Smudy raz po raz pudłowali w dobrych sytuacjach. Aż trzykrotnie okazję zmarnował Ebi Smolarek, który na boisku pojawił się w drugiej połowie. Dwukrotnie przestrzelił głową. Inni reprezentanci nie byli lepsi. Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego. - Na treningach w Grodzisku strzelił milion karnych, a tutaj podszedł trochę lekceważąco - powiedział Smuda.

Boenisch się nada?

Nieźle na lewej stronie hasał Sebastian Boenisch. Koledzy z drużyny chwalili lewego obrońcę. Cieszą się, że zdecydował się on na grę dla Polski, a nie dla Niemiec. Smuda twierdzi, iż urodzony w Gliwicach zawodnik jest bardzo dobry w ofensywie, a nieco gorszy w defensywie. Pojawiają się jednak głosy krytyczne. - Jest za wolny. Dla mnie zawsze będzie to Niemiec w polskiej reprezentacji - twierdzi Jan Tomaszewski, były reprezentant kraju.

Żewłakow po raz 99.

100 meczów dla reprezentacji Polski zagrał Grzegorz Lato, lider tej klasyfikacji. O krok od dogonienia prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej jest Michał Żewłakow. Jego wtorkowy występ był 99. w narodowych barwach. Jeszcze w tym roku kapitan biało-czerwonych może zostać samodzielnym liderem.

Komentarze (0)