Polonia na kolanach - relacja z meczu Polonia Warszawa - Korona Kielce

Najefektywniejsza defensywa Ekstraklasy - tylko jedna stracona bramka od początku sezonu. Tak było przed meczem piątej kolejki. Czar prysł. Stołeczna Polonia nie miała pomysłu na skonstruowanie skutecznej akcji w ofensywie, jednocześnie popełniając kilka rażących błędów we własnym polu karnym. Skrzętnie wykorzystała to drużyna z Kielc, która mimo ciosu na początku spotkania potrafiła się podnieść, a nawet odnieść pewne zwycięstwo.

Początek spotkania to nieśmiałe wymiany podań obu drużyn. W siódmej minucie rywalizacji, po faulu na Radku Mynarze, rzut wolny wykonywał Bruno. Jego niegroźne uderzenie znalazło jednak drogę do bramki, w czym duża zasługa golkipera gości, który w kuriozalny sposób przepuścił futbolówkę między rękoma. Były to dobre złego początki dla gospodarzy.

Polonia nie poszła za ciosem, z biegiem czasu oddała inicjatywę piłkarzom Korony. Na próby Bruno i Smolarka, Koroniarze odpowiedzieli świetną oskrzydlającą akcją, ale Andrzej Niedzielan tym razem nie zdołał umieścić piłki w siatce. Asystę przy tym zagraniu mógł zaliczyć Nikola Mijailović, który przez cały mecz oddawał bardzo precyzyjne dośrodkowania.

Goście dopięli swego w 42. minucie. Fatalną stratę przed własnym polem karnym zaliczył Mynar, piłkę przejął bardzo aktywny Paweł Sobolewski, podał do Ediego a ten bez namysłu uderzył i piłka po rykoszecie przeleciała nad bezradnym Sebastianem Przyrowskim. Do przerwy na tablicy widniał remis.

Druga połowa nie przyniosła zmian w obrazie gry. Akcje Polonii opierały się na bezproduktywnym przenoszeniu piłki z jednej strony na drugą, co gorsza - najczęściej między czwórką piłkarzy bloku defensywnego. Janusz Gancarczyk niczym "jeździec bez głowy" próbował wjeżdżać między obrońców Korony, lecz jedyne na co mógł liczyć w swoich rajdach, to że piłka fuksem utrzyma się przy jego nodze. Na nic zdały się bączki jakie wykręcał Mynar, bowiem piłkarze Korony nie nabierali się na zwody Czecha. Tymczasem coraz lepiej poczynała sobie Korona. Po jednej z ciekawszych akcji do bramki trafił najlepszy piłkarz sierpnia - Andrzej Niedzielan. Sobolewski świetnie zacentrował z lewej strony, Pavol Stano przytomnie zgrał piłkę głową do Niedzielana, a ten z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki.

Nie mając innego wyjścia, trener Bakero przeprowadził trzy zmiany, wprowadzając ofensywnie usposobionych piłkarzy. Dobre uderzenie Łukasza Piątka minimalnie minęło bramkę Zbigniewa Małkowskiego. Swoją szansę miał także wprowadzony po przerwie Daniel Gołębiewski ale w kluczowym momencie akcji wyraźnie zabrakło mu techniki i opanowania. Napastnicy Czarnych Koszul biegali, próbowali odebrać piłkę spokojnie rozgrywającym gościom, ale poza strzałem Artura Sobiecha nie byli w stanie pokusić się o groźniejszą akcję. Pozytywnie można ocenić grę Piątka, który nie bał się odważnych wejść z piłką, ale tego dnia obrona przyjezdnych była bardzo szczelna.

Co nie udało się Polonii, padło łupem Kielczan. Rewelacyjnie na piętnastym metrze przed bramką Polonii zachował się Stano, oddając niesygnalizowany strzał, który wprawdzie zatrzymał się na słupku, ale do bezpańskiej piłki dopadł Edi, który mocno wstrzelił futbolówkę w pole karne. Tam tylko dołożył nogę Niedzielan i ustalił wynik spotkania. Korona odnosi zasłużone zwycięstwo, a Polonia, jeśli chce odzyskać fotel lidera, musi pomyśleć nad jakąkolwiek koncepcją gry.

Polonia Warszawa - Korona Kielce 1:3 (1:1)

1:0 - Bruno 7'

1:1 - Edi 41'

1:2 - Niedzielan 62'

1:3 - Niedzielan 88'

Składy:

Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Pietrasiak, Skrzyński, Brzyski, Smolarek, Trałka (80' Andreu), Rachwał (46' Piątek), Bruno, Gancarczyk (58' Gołębiewski), Sobiech.

Korona Kielce: Małkowski - Kuzera, Hernani, Stano, Mijailović, Markiewicz (46' Korzym), Jovanović (73' Nowak), Vuković, Sobolewski (65' Maliszewski), Edi, Niedzielan.

Żółte kartki: Rachwał, Mynar (Polonia) oraz Markiewicz (Korona).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 5000.

Ocena Polonii Warszawa: 2,0 - Polonia zanotowała bardzo udany początek sezonu, ale ostatnie spotkania były bardzo słabe w jej wykonaniu i nie może dziwić fakt, że nie utrzymała pozycji lidera. Przed podopiecznymi Jose Bakero bardzo dużo pracy. Jeśli Czarne Koszule na poważnie aspirują do tytułu mistrza, to muszą grać o niebo lepiej.

Ocena Korony Kielce: 3,0 - Trener Marcin Sasal trafnie spuentował po meczu, że jeśli Niedzielan strzela i cała drużyna ciężko pracuje, to Korona wygrywa i za to należą się jej gratulacje. Kielczanie zrobili swoje - mądrze z tyłu + skutecznie z przodu = z tarczą do domu.

Źródło artykułu: