Echa meczu Stal - Puszcza: 6 lat pracy trenera zakończy porażka w Stalowej Woli?

W Polsce istnieje moda na zmianę trenerów. Kilka złych wyników powoduje, że szkoleniowcy muszą drżeć o swoją posadę. Rzadko zdarza się, żeby jeden trener pracował w jednym klubie kilka lat. W Puszczy Niepołomice jest jednak człowiek, który prowadzi zespół od listopada 2004 roku.

Tadeusz Piotrowski - najdłużej pracujący trener w jednym klubie?

W listopadzie 2004 roku grającą wówczas w czwartej lidze Puszczę Niepołomice zaczął trenować Tadeusz Piotrowski. Drużyna systematycznie pięła się powoli po szczeblach o klasy wyżej, aż w minionym sezonie awansowała do drugiej ligi. Pracę jaką włożył z zespół Piotrowski nie poszła na marne. Po awansie Puszczy nie wiedzie się w drugiej lidze i powoli słychać głosy, że jeden z najdłużej pracujących szkoleniowców, jak nie najdłużej, straci swoją posadę. Sam zainteresowany zdaje sobie z tego sprawę. - To jest wkalkulowane w nasz zawód. Biorę odpowiedzialność całkowicie na siebie. Jak awansowaliśmy, to byłem podrzucany do góry. Teraz zakopaliby mnie pewnie pod ziemię. Przyjdzie jednak czas, że chłopcy zaczną wygrywać. Może to już nastąpi z nowym trenerem. Zobaczymy. Nie obawiam się jednak tej sytuacji. Jak się zaczyna pracę, to trzeba się liczyć z tym, że mogą być i nagrody i kary - powiedział Piotrowski.

Za trenerem stają sami zawodnicy, którzy wierzą, że zarząd nie zrobi pochopnych ruchów i nie rozwiąże umowy z ich opiekunem. - Nie mnie oceniać tej sytuacji. Myślę, że jednak trener Tadeusz Piotrowski jest już tak długo w Niepołomicach i nie sądzę, żeby były jakieś nerwowe ruchy ze stron władz klubu w związku z jego osobą - dodał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bramkarz Puszczy Tomasz Kwedyczenko.

Puszcza grała, Stal zdobywała gole

Z przebiegu spotkania powinien paść remis, gdyż to goście z Niepołomic dyktowali warunki na stadionie w Stalowej Woli. brakowało jednak okazji bramkowych. - Po raz kolejny wyszło, że naszą słabą stroną jest skuteczność i może brak ostatniego podania. Stal zaskoczyła nas tym, że cofnęła się pod swoje pole karne już od początku zawodów. Zupełnie niepotrzebne błędy zabrały nam punkty - stwierdził strzelec jedynego gola dla Puszczy Wojciech Ankowski.

Brak koncentracji na początku?

Stalówka dwie bramki strzeliła na początku pierwszej i drugiej połowy, kilka minut po wznowieniu gry. Być może zespół z Niepołomic nie był dostanie skoncentrowany, kiedy wychodził na murawę. - Być może, że to koncentracja. Trzeba jednak powiedzieć, że praktycznie w każdym spotkaniu gramy w innym zestawieniu w defensywie. Kilku chłopaków jest młodych i nowych. Jeszcze kilka gier i myślę, że zacznie to funkcjonować już jak należy. Będziemy więcej bramek strzelać, a mniej tracić - powiedział po zawodach Kwedyczenko.

Krakowski futbol nie daje punktów

W grze Puszczy widać jest tzw. "krakowski futbol", czyli ładną grę piłką, dużo szybkich podać czy dobrych dośrodkowań. Tak kiedyś grała Stal Stalowa Wola za czasów trenera Władysława Łacha. Wtedy jednak zielono-czarni zdobywali punkty, Puszcza na razie ich nie ma. Zawodnicy z Niepołomic zadają sobie pytanie dlaczego więc tak jest. - Ten mecz pokazał, że w tej lidze trzeba używać prostych środków i nie przejmować się jak ta wygląda. To przynosi efekty - dodał Ankowski.

Opiekun beniaminka widzi jednak plusy gry swojej drużyny. - Przede wszystkim ogrywają się młodzi chłopcy jak Radosław Górka, Mateusz Socha czy Łukasz Cichy. Cały zespół zasłużył na słowa pochwały, mimo że ostatnio nam nie idzie. Chłopcy się jednak nie poddają, cały czas gramy ofensywnie i nie bronimy się. Stwarzamy sobie sytuacje, gramy ciekawy futbol tylko nie mamy punktów. Może zmienią kiedyś przepisy i będą jakieś oczka za wrażenia artystyczne - zakończył Tadeusz Piotrowski.

Komentarze (0)