Zespół GKS Tychy występuje w grupie zachodniej II ligi. Sezon 2009/10 GKS ukończył na ósmym miejscu w 34 spotkaniach zdobywając 48 punktów. Strata do zwycięzcy grupy, Ruchu Radzionków, wynosiła 28 punktów. Te dane jednak nie do końca odzwierciedlają siły, jaką dysponuje ten zespół. W drużynie z Tych występuje co najmniej kilku zawodników z przeszłością z najwyższej klasy rozgrywkowej. Należą do nich Krzysztof Bizacki, Hubert Jaromin, Mariusz Masternak, Paweł Pęczak. Bizacki zagrał w barwach Ruchu prawie 300 meczów. Ponad 100 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej mają na swoim koncie Masternak i Pęczak. Obrońcy GKS są obdarzeni dobrymi warunkami fizycznymi. W tym sezonie we wstępnych rundach Pucharu Polski GKS Tychy pokonał Kolejarza Stróże i Sandecję Nowy Sącz, czyli zespoły z pierwszej ligi. - Musimy uważać na tych zawodników. Nie ma żadnej mowy o lekceważeniu rywala - zapowiada szkoleniowiec Lecha, Jacek Zieliński.
Spotkania w Pucharze Polski to zawsze okazja do wystawienia zawodników, którzy wcześniej nie dostali zbyt wielu szans do gry lub wracają do zdrowia po kontuzji. Wszystko wskazuje na to, że podobnie będzie i tym razem w przypadku Kolejorza. - Kilku zawodników będzie oszczędzanych. Nie zagrają Sławomir Peszko i Seweryn Gancarczyk, ponieważ muszą pauzować za żółte kartki z zeszłorocznej rywalizacji w Pucharze. Grzegorz Wojtkowiak narzeka na lekki uraz stawu skokowego i też będzie oszczędzony - mówi trener. Swoją szansę otrzyma także wracający po kontuzji Bartosz Bosacki<. W jego wypadku mecz w Pucharze Polski to najlepsze rozwiązanie, żeby wrócić do gry o punkty. - Szansę dostanie Bartosz Bosacki, który przez miesiąc nie zagrał na razie żadnego meczu o stawkę. Ten zawodnik nie ma już żadnego lęku przed grą w piłkę, czy starciami, ale lepiej, żeby miał przetarcie w Pucharze - zapewnia Zieliński.
Lech musi podejść do spotkania z GKS Tychy bardzo skoncentrowany, by nie powtórzyć blamażu z zeszłego roku, kiedy w 1/16 finału odpadł po rzutach karnych z I-ligową Stalą Stalowa Wola. Co zrobić, by uniknąć takiej sytuacji? - Przede wszystkim zagrać do przodu i szybko strzelić gola. Później najlepiej dołożyć drugą bramkę, żeby nie było wątpliwości, która drużyna jest lepsza. Zagranie wyrównanego spotkania w Tychach może być niebezpieczne i lepiej od razu udokumentować swoją przewagę - twierdzi trener Lecha.
W poniedziałek zespół Lecha będzie trenował w Chorzowie na obiektach Stadionu Śląskiego, by we wtorek o godz. 15.45 zagrać z GKS Tychy.