- Po trzech latach trochę się w polskiej ekstraklasie zmieniło. Wisła już nie leje wszystkich jak popadnie, ale gra na fajnym stadionie - dodaje.
Jeszcze dwa miesiące temu Golański mówił, iż nie chce jeszcze wracać do polskiej ligi. Ostatecznie wylądował w Koronie Kielce, chociaż mógł w Wiśle Kraków. Piłkarzowi nie spodobał się jednak zapis w umowie.
- Oczywiście inaczej wyobrażałem sobie karierę po tym, jak skończył mi się kontrakt w Steaule. W końcu miałem swoją kartę na ręku. Ale cóż, życie tak się potoczyło, że jestem w Kielcach i tyle, żadna degradacja. Gdybym tak myślał, to w tej chwili siedziałbym w Tomsku - przyznał Golański.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.