Cios w ostatniej minucie - relacja z meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Sandecja Nowy Sącz

Drugie derby Małopolski z udziałem Termaliki Bruk-Betu i drugie zwycięstwo. Co więcej, beniaminek I ligi ograł dotychczas tylko zespoły z regionu. Zwycięstwo z Sandecją jest tyleż sensacyjne, co szczęśliwe. Od samego początku spotkania pachniało bezbramkowym remisem, ale jedna akcja w końcówce spotkania przesądziła o tym, że nowy trener Mirosław Hajdo zanotował prawdziwe wejście smoka.

Mirosław Hajdo zastąpił w ubiegłym tygodniu dotychczasowego szkoleniowca Marcina Jałochę. Przed spotkaniem spekulowaliśmy, czy zadziała efekt "nowej miotły". Okazało się, że jak najbardziej i to mimo tego, że rywalem była trzecia w tabeli Sandecja Nowy Sącz. Samo spotkanie toczyło się w bardzo wolnym tempie. Pierwszy strzał na bramkę odnotowano dopiero w 13. minucie, kiedy to mocno przestrzelił pomocnik gości Rudolf Urban. Po tej sytuacji do głosu doszli gospodarze. Najpierw Marka Kozioła sprawdził Artur Prokop a następnie Damian Zbozień w ostatniej chwili powstrzymał Łukasza Szczoczarza. Gdyby nie brawurowy wślizg defensora, mogło być 1:0 dla Termaliki.

Sandecja otrząsnęła się i odpowiedziała kąśliwym uderzeniem Damiana Staniszewskiego oraz ładną główką Konrada Cebuli. Podopieczni Dariusza Wójtowicza nie potrafili jednak skierować piłki do siatki. Na boisku zaczęły mnożyć się faule a dogodnych sytuacji było jak na lekarstwo. Dopiero na niespełna kwadrans przed końcem pierwszej części gry, na boisku w Niecieczy zrobiło się interesująco. Najpierw ponownie strzelał Prokop. Chwilę później szczęścia próbował Karol Piątek. Goście wyprowadzili kontratak, po którym groźnie strzelał Urban. W 41. minucie ponownie główkował Cebula, ale i tym razem piłka nie wpadła do bramki Macieja Budki. Wydawało się, że do przerwy już nic ciekawego się nie wydarzy. Nic bardziej mylnego.

Postarał się o to skrzydłowy Vladimir Kukol, który w niespełna dwie minuty bezmyślnie skompletował dwie żółte kartki i osłabił swój zespół. Mimo tak istotnego dla przebiegu meczu wydarzenia, obaj szkoleniowcy nie zdecydowali się w przerwie meczu dokonać zmian w składzie. Po przerwie Termalica Bruk-Bet mimo gry w przewadze, wcale nie wyglądała optycznie lepiej od świetnie broniących się gości. Koncert gry obronnej dawała para stoperów Jano Frohlich - Damian Zbozień a w niczym nie ustępowali im boczni obrońcy Marcin Makuch i Sebastian Fechner. Tuż po przerwie jedyne zagrożenie stworzył Marcin Szałęga, który aż trzykrotnie sprawdzał umiejętności Kozioła i za każdym razem golkiper sądeczan łatwo wychodził z opresji.

Po okresie kolejnego długiego przestoju w grze, na dwadzieścia minut przed końcem spotkania, Termalica Bruk-Bet uzyskała widoczną przewagę. Efektem tego były akcje, po których oko w oko z Koziołem stawali najpierw Paweł Smółka a następnie Szczoczarz. Żaden z nich nie potrafił jednak pokonać bramkarza Sandecji. Pod koniec spotkania wydawało się, że gospodarzom odpowiada bezbramkowy remis. Nic bardziej mylnego, Termalica uśpiła czujność sądeczan, długo wymieniając piłkę w linii obrony, by następnie zadać decydujący cios, który zadał... Cios. A konkretnie Jan Cios, który ładnym strzałem z bliska zmieścił piłkę między słupkiem bramki a Koziołem.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0)

Bramka:

1:0 - Cios 90'

Składy:

Termalica: Budka - Kowalski, Czarny, Cios, Wójcik, Piątek, Baran (70' Mąka), Prokop, Szałęga, Trafarski (60' Smółka), Szczoczarz.

Sandecja: Kozioł - Makuch, Frohlich, Zbozień, Fechner, Kukol, Berliński, Urban, Cebula (68' Zawiślan), Eismann, Staniszewski (54' Uwakwe).

Żółte kartki: Piątek, Wójcik, Szczoczarz (Termalica) oraz Zbozień, Kukol, Zawiślan (Sandecja).

Czerwona kartka: Kukol (Sandecja).

Widzów: 2500.

Sędziował: Tomasz Garbowski (Opole).

Źródło artykułu: