- Zagraliśmy bardzo fajne spotkanie, szczególnie w drugiej połowie - uważa napastnik Gieksy, Przemysław Pitry. - Początek był w naszym wykonaniu podobny do meczu w Radzionkowie i gra nie za bardzo nam się kleiła. Nie graliśmy tego, co sobie zakładaliśmy. Szczęście było po naszej stronie, bo strzeliliśmy pierwsi bramkę, mimo niesamowitych sytuacji Kolejarza. W drugiej połowie zagęściliśmy środek pola, na co uczulał nas trener i przyniosło to swoje efekty - dodał napastnik katowiczan.
W sobotnim meczu z Kolejarzem największą bolączką podopiecznych trenera Wojciecha Stawowego była fatalna skuteczność. GKS stworzył sobie kilka wybornych sytuacji podbramkowych, które zmarnował.
- Nasze zwycięstwo mogło być znacznie bardziej okazałe i myślę, że Kolejarz nie mógłby mieć pretensji, gdyby przegrał tutaj 0:4. Obok tej bramkowej, stworzyliśmy sobie jeszcze dwie świetne okazje i zmarnowaliśmy rzut karny. To na pewno musimy poprawić przed kolejnymi meczami, ale teraz najważniejsze jest to, że zdobyliśmy trzy punkty, które wywalczyliśmy po bardzo ciężkim boju - przekonuje 29-letni zawodnik Gieksy.
Drużyna z Bukowej zanotowała trzeci mecz bez porażki i po fatalnym starcie sezonu wydostała się ze strefy spadkowej. Mimo to w Katowicach nadal uważają, że zespół nie pokazuje pełni swojego potencjału i stać go na jeszcze lepszą grę.
- Cieszy to, że udało nam się przełamać, ale przed nami jeszcze daleka droga. Czeka nas teraz bardzo ciężki wyjazd do Polkowic i mimo to, że Górnik to beniaminek, na pewno nam punktów bez walki nie odda. Chcemy wygrać kolejne spotkanie, ale żeby tak się stało, musimy być zdecydowanie bardziej skoncentrowani, by nasza gra nie wyglądała tak jak w pierwszej połowie meczu z Kolejarzem - uważa Pitry.
Terminarz gier na zapleczu ekstraklasy ułożył się dla Gieksy tak, że drużyna rozegra cztery kolejne mecze z beniaminkami. Starcia z Ruchem Radzionków i Kolejarzem Stróże katowicka ekipa ma już za sobą. W dwóch najbliższych kolejkach czekają ją jeszcze mecze z Górnikiem Polkowice i Termalicą Bet-Bruk Nieciecza.
- Mecze z beniaminkami są wbrew pozorom bardzo ciężkimi starciami. Te drużyny to naprawdę nie są chłopcy do bicia i pokazały to mecze z Radzionkowem oraz Kolejarzem. Gdyby Kolejarz wykorzystał którąś z sytuacji, które sobie stworzył, ten mecz mógł się zdecydowanie inaczej potoczyć. Ktoś jednak nad nami czuwał. Nie wiem czy Bóg jest kibicem Gieksy, ale opatrzność była po naszej stronie - przyznał doświadczony zawodnik śląskiej drużyny.