Kamil Gęśla: Spadł mi kamień z serca

- Wiedziałem, że strzelę. To była kwestia czasu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kamil Gęśla, najskuteczniejszy strzelec Stali Stalowa Wola. Początkowo napastnik był krytykowany za brak skuteczności, potem zaczął trafiać w każdym spotkaniu.

W sobotę piłkarze Stali Stalowa Wola rozegrali mecz z Wisłą Płock. W tym spotkaniu nie wystąpił Kamil Gęśla, najskuteczniejszy strzelec Stalówki. Przypomnijmy, że latem na zasadzie transferu definitywnego trafił on właśnie z Płocka do Stalowej Woli. - Miałem aneks w umowie który dotyczył tego, że jeżeli wyjdę na boisko klub będzie musiał zapłacić 50 tysięcy złotych. Niby prawnie takiego zapisu w ogóle nie powinno być, ale jest. Klub się nie zdecydował, było jednak ryzyko - komentował po spotkaniu młody napastnik. Czy w rewanżu będzie on mógł już wystąpić? - Tego chyba jeszcze nie dograliśmy do końca. Będziemy patrzyli na wszystkie podpunkty, za jakiś czas dopiero się dowiem - dodał.

Sobotnie spotkanie, wygrane przez Stal 1:0, snajper musiał więc oglądać z ławki rezerwowych. - Obawialiśmy się bardzo drużyny z Płocka. Wiadomo - renoma, sama marka Wisły Płock mówi za siebie. Jednak po pierwszej połowie byłem jakoś dziwnie spokojny i wierzyłem, że na pewno tego meczu nie przegramy - powiedział po meczu Gęśla.

Do tej pory w rozgrywkach ligowych zdobył on pięć goli. Jeżeli Gęśla zachowa taką formę strzelecką to pojawi się realna szansa na walkę o koronę króla strzelców. - Chciałbym, żeby wynik drużyny był dobry. Jeżeli będę strzelał, będę zadowolony - tonuje nastroje piłkarz Stali. Na początku sezonu miał on problemy ze skutecznością. Na temat jego gry pojawiało się wiele słów krytyki. W końcu napastnik się jednak przełamał i zaczął pokonywać bramkarzy rywali. - Z jednej strony na pewno chciałem jakoś udowodnić, że jednak potrafię strzelać. Sądziłem, że odblokuję się po jakimś czasie. Wiedziałem, że strzelę. To była kwestia czasu - skomentował piłkarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - Zdecydowanie to odblokowanie się mi pomogło. Spadł mi kamień z serca. Teraz jest mi łatwiej poruszać się po boisku - dodał po chwili.

Jeżeli Gęśla utrzyma taką formę to mogą się nim zainteresować inne kluby. Sam zawodnik ma w swoim kontrakcie klauzulę odstępnego. - Będę się musiał zastanowić jaki to będzie klub. Jeżeli miałbym decydować pomiędzy zostaniem w Stalowej Woli, a grze w drugiej lidze w innym zespole to myślę, że nawet bym się nie zastanawiał tylko zostałbym w Stalowej - powiedział Gęśla.

Czy to, że nie zagrał on w pojedynku z płocczanami nie wybije go z dobrego, strzeleckiego rytmu? - Właśnie obawiam się, ale myślę, że zwycięstwo z Wisłą jeszcze bardziej mnie podbuduje - uspokoił Gęśla.

Po dziesięciu kolejkach zielono-czarni plasują się na drugim miejscu w tabeli. Lepszy jest tylko GLKS Nadarzyn, który jednak ma tyle samo puntów co Stal. Po złym początku nikt nie spodziewał się, że drużyna prowadzona przez Sławomira Adamusa będzie tak wysoko w tabeli. - Nie spodziewałem się tego. Tym bardziej po pierwszych trzech przegranych meczach to naprawdę nie wyglądało zbyt dobrze. Nie wiem jak my to zrobiliśmy, ale tutaj trzeba pogratulować chłopakom, trenerowi i wszystkim, którzy nam pomagają stworzyć dobry wynik - powiedział Gęśla. - To jest według mnie odpowiedni dobór piłkarzy przez trenera. Było tutaj też kilku dobrych zawodników jednak trener stwierdził, że oni nie będą pasować do nas pod względem przydatności do zespołu. W związku z tym ja bym tu pochwalił trenera, bo odwalił kawał dobrej roboty - zakończył napastnik Stali Stalowa Wola.

Komentarze (0)