- Byłem na jednym sparingu, a też raz zaproszono mnie na trening do Poznania. Trener Smuda powiedział mi że mam papiery na granie, że mam przyszłość przed sobą, ale Lech potrzebuje od razu doświadczonego stopera do grania, a ja co najwyżej muszę na swoją szansę czekać. Uznałem, że jednak w tych Wronkach jestem wystarczającą długo, bo już sześć lat i trzeba coś zmienić, aby grać na wyższym poziomie - mówi Przeglądowi Sportowemu obrońca Lechii Gdańsk, występując w tym klubie od 2007 roku.
Wołąkiewicza bardzo dobrze zna również asystent Franciszka Smudy - Jacek Zieliński. Przez rok był trenerem Lechii.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.