Sędzia Borski wrogiem publicznym nr 1 w Bukareszcie

- Widziałem w życiu wielu arbitrów, ale takiego bandyty jak on jeszcze nie - powiedział o Marcinie Borskim po meczu Steaua - Napoli Dumitru Dragomir, prezydent ligi rumuńskiej.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

W meczu drugiej kolejki fazy grupowej Europa League w Bukareszcie Borski przedłużył spotkanie o siedem minut, a w samej końcówce goście wyrównali na 3:3. Jak zwykle w takich przypadkach, w furię wpada jedna drużyna, a sędziego broni druga.

Na boisku Steauy po golu Cavaniego w 97. minucie rozpętało się piekło. Borski i jego asystenci schodzili do szatni w asyście policjantów. Po meczu 13 osób zostało aresztowanych po tym, jak miejscowi zaatakowali samochody z kibicami z Neapolu.

Rumuński dziennik "Sporturilor" szczegółowo analizuje czas gry, przerwy w poszczególnych połowach i uznaje, że Borski nie miał prawa przedłużać meczu w sumie aż o osiem minut (minutę do pierwszej części).

"Futbol to nie koszykówka, gdzie czas płynie tylko wtedy, gdy toczy się gra. W Bukareszcie grali w sumie przez 42 minuty i 39 sekund, co oznacza, że gdyby sędzia był na tyle dokładny, musiałby przedłużyć mecz o co najmniej 48 minut!" - krzyczy "Sporturilor".

Komentarze rumuńskiej strony. Dragomir oprócz zdania o bandycie dodaje: - Polak to złodziej! Największy jakiego widziałem. Przedłużył mecz, dopóki Włosi nie wyrównali. Gigi Becali, szef Steauy: - Jedynym powodem, dla którego dzisiaj nie wygraliśmy, jest to, że jesteśmy Rumunami. Marius Lăcătuş, trener: - Podszedłem do sędziów i próbowałem im wytłumaczyć, jakie będą konsekwencje ze strony fanów.

"Sporturilor" przypomina, że w 2005 roku Borski był podejrzany o korupcję, gdy w meczu GKS Katowice - Odra Wodzisław Śląski (0:3) pokazał 9 żółtych i 4 czerwone kartki, po czym został zaatakowany przez kiboli. Borski od 2007 roku jest sędzią FIFA, w ubiegłym roku wybrano go na najlepszego arbitra w Polsce.

Zupełnie odmienne reakcje popłynęły z Włoch. "Mecz generalnie rzecz biorąc niezbyt trudny dla polskiego arbitra, szczególnie ułatwiony dzięki mało optymistycznemu początkowi neapoletańczyków" - pisze "La Gazzetta dello Sport". Dziennik szczegółowo analizuje pracę arbitra, wystawiając mu bardzo pozytywną notę 6,5: "Kontestowany przez kibiców gospodarzy za siedem minut doliczonego czasu, ale tyle właśnie powinien dodać" - czytamy.

"Gazzetta" nie ma także wątpliwości, że w 31. minucie Borski nie pomylił się, wyrzucając z boiska napastnika Steauy Kapetanosa, który uderzył w twarz Santacroce. W doliczonym czasie drugiej połowy żółtą kartkę otrzymał pomocnik Napoli Gargano, który zwrócił uwagę na grę na czas Rumunów.

Prezydent Napoli De Laurentiis jest producentem filmowym i według "Gazzetty" czwartkowy mecz mógłby zatytułować "Ta parszywa dwunastka w Bukareszcie". Dziennik pisze: "Temat wojenny, z pewnością, ze wstrząsającym finałem, który uruchamia pogoń za polskim arbitrem, ściganym na murawie przez wszystkich ze Steauy, łącznie z ławką rezerwowych, i podle obrażanym przez długie minuty, kiedy widzowi zaczęli ciskać na boisko siedzenia, a piłkarze Napoli czekali na dobry moment, by pobiec do szatni".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×