71-letni Trapattoni, jako zawodnik legenda Milanu, a jako trener także Juventusu i Interu, to szkoleniowiec niezwykle barwny. - Moja żona mówi mi, że jest ryzyko, iż umrę na boisku - oznajmił. Znany z wielkiej religijności (nieodłączna woda święcona w kieszeni), żywiołowości w trakcie meczów i kontrowersyjnych wypowiedzi.
Pobyt w szpitalu, po tym jak zasłabł w Dublinie, przekonał go o tym, że jest osobą szanowaną w świecie piłkarskim. Otrzymał życzenia zarówno od rodziny Agnellich (Juve), jak i Morattich (Inter). - Stałem się trenerem wszystkich. Bez przywiązania do barw - przyznaje. Chcą go nawet w Stolicy Apostolskiej: - Jak zwolnią mnie w Irlandii, jadę do Watykanu.