Na lekarstwo Gęśla - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - Olimpia Elbląg

Sobotnie spotkanie pomiędzy Stalą Stalowa Wola a Olimpią Elbląg nie stało na wysokim poziomie. Brakowało przede wszystkim klarownych sytuacji bramkowych. Na boisku panował chaos, było sporo niedokładności i nerwów. Goście zawody kończyli w dziewięciu po dwóch czerwonych kartkach.

Od początku tego meczu do ataku ruszyli gospodarze. Już w pierwszych minutach zrobiło się groźnie pod bramką Olimpii za sprawą Rafała Turczyna, który jednak stracił piłkę tuż przed polem karnym. Pomocnik Stalówki był dosyć aktywny, ale brakowało mu szczęścia i być może sił w końcowej fazie akcji. Po graczach z Podkarpacia widać było brak świeżości, bowiem przez ostatnie półtora miesiąca grali praktycznie co trzy dni w 12-13-osobowym składzie.

W 9. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadził debiutujący w Olimpii Lubomir Lubenow, który po stracie Daniela Radawca uderzył na bramkę, ale piłka po rykoszecie wyszła jedynie na rzut rożny. Pięć minut później ten sam gracz próbował zaskoczyć golkipera Stalówki, ale ten był czujny pomiędzy słupkami. W 31. minucie okazję miała Stal, ale Turczyn nie trafił w piłkę na 3. metrze od bramki.

Kibice i trenerzy w trakcie meczu mieli sporo uwag pod adresem arbitra z Zamościa, który podejmował sporo dziwnych decyzji. Jedna z nich miała miejsce w 41. minucie spotkania. przy linii bocznej sfaulowany przez Dariusza Kudybę został Tomasz Demusiak. Napastnik Olimpii nie był zainteresowany piłką, gdyż ona była już poza boiskiem i kopnął w piszczel obrońcę Stalówki. Arbiter bez wahania sięgnął po czerwony kartonik. W przerwie mocno u sędziego interweniował trener Olimpijczyków Tomasz Arteniuk, który po zawodach nie krył rozgoryczenia postawą rozjemcy. - Pierwszy raz w życiu zobaczyłem taką kartkę. Jest mi przykro ze względu na zawodników, którzy siedzieli w szatni ze spuszczonymi głowami. Można przegrać spotkanie w rywalizacji sportowej, a nie przez błędy sędziowskie. Takie coś jest kuriozalne, żenujące i skandaliczne - stwierdził opiekun ekipy z Elbląga.

Jeszcze przed przerwą mogła paść bramka dla Stali, ale najpierw strzał Kamila Gęśli został odbity i minął w niewielkiej odległości słupek bramki Olimpii. Po rzucie rożnym minimalnie przestrzelił także Marek Kusiak. W odpowiedzi z kolei obok słupka niecelnie uderzył Marcin Pietroń. W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie. Goście, mimo że grali w osłabieniu to prowadzili grę. - Nasza taktyka była zupełnie inna i całkowicie nam siadła po tej czerwonej kartce. Był jednak moment w drugiej połowie, kiedy to narzuciliśmy swój styl gry, mimo że graliśmy w osłabieniu - dodał Arteniuk.

Goście dwukrotnie za sprawą Mateusza Kołodziejskiego próbowali szczęścia z dystansu, ale świetnie w bramce spisywał się Bartłomiej Dydo. Olimpia długo utrzymywała się przy piłce, a Stalowcy bronili dostępu do własnej bramki i czekali na swoją szansę. W 79. minucie po ładnej akcji Krystiana Getingera minimalnie przestrzelił Piotr Gilar. Chwile potem trybuny stadionu w Stalowej Woli oszalały ze szczęścia. Prostopadle w pole karne do Kamila Gęśli zagrał Bartosz Rosłoń i napastnik Stalówki strzałem w długi róg zdobył gola dla gospodarzy. Olimpia dążyła do wyrównania i w 94. minucie było bardzo blisko. Po jednym z dośrodkowań na bramkę Stali uderzył Dominik Sobański, golkiper Olimpii i z najwyższym trudem na rzut rożny piłkę wybił Dydo.

Stal Stalowa Wola - Olimpia Elbląg 1:0 (0:0)

1:0 - Gęśla 80’

Składy:

Stal: Dydo - Demusiak, Kusiak (90' Paprocki), Drozd, Witek, Turczyn (49' Gilar), Horajecki, Rosłoń, Getinger, Radawiec, Gęśla.

Olimpia: Sobański - Żuraw, Dremliuk, Sobieraj, Byrski, Kołodziejski (60' Kolosow), Bułka, Pietroń (87' Fedosow), Trela, Kudyba, Lubanow (68' Jackiewicz).

Żółte kartki: Witek, Kusiak, Rosłoń, Gęśla (Stal) oraz Sobieraj, Byrski (Olimpia).

Czerwone kartki: Kudyba (Olimpia - za faul), Byrski (Olimpia - za dwie żółte).

Sędzia: Michał Woś (Zamość).

Widzów: 2500 (w tym około 80 z Elbląga).

Źródło artykułu: