Anna Soboń: Chyba nie tak wyobrażałeś sobie pierwsze kilka kolejek obecnego sezonu, bo przecież Pogoń miała walczyć o najwyższe cele?
Łukasz Matuszczyk: Rzeczywiście nie tak to wszystko miało wyglądać, ale boisko zweryfikowało pewne sprawy i teraz nie możemy sobie już pozwolić na jakiekolwiek wpadki. Swoje już przegraliśmy i teraz musimy punktować w każdym meczu.
Najbliższy mecz przyjdzie wam rozegrać w Radzionkowie z ekipą miejscowego Ruchu.
- Jedziemy do Radzionkowa i chcemy się tam dobrze zaprezentować. Jeśli gra będzie taka jaką sobie założymy to i punkty za tym pójdą. Straciliśmy już sporo w tej rundzie i teraz musimy za wszelką cenę dopisywać do naszego konta jak najwięcej oczek.
Masz przyjaciół w Ostrowcu Świętokrzyskim, a drużyna KSZO grała już w Radzionkowie. Wywiad już został zrobiony?
- No tak się akurat składa, ze my bierzemy rywali dwa tygodnie po tym jak zagra z nimi KSZO i nie ukrywam, że z kolegami z Ostrowca jakieś tam rozmowy prowadzimy i wymieniamy się spostrzeżeniami.
Czyli to taki kopciuszek jak KSZO, może pomóc troszkę większej Pogoni Szczecin?
- Nie wiem czy KSZO to taki kopciuszek, bo w Ostrowcu jest bardzo ciekawa paczka chłopaków. Mimo, że wyniki do tej pory nie były najlepsze, to jednak ten zespół naprawdę nieźle gra i wydaje mi się, że jeszcze nie raz sprawi swoim kibicom miłą niespodziankę. A co do pomocy, to chyba całkiem naturalne takie pogawędki i wymiana doświadczeniami. Ostatnio rozmawiałem z Krystianem Kanarskim na temat zespołu z Radzionkowa i wydaje się, że jest on w naszym zasięgu, jednak wszystko okaże się ma miejscu. Jaki rywal by to nie był jest już na tapecie i drużyna cały tydzień się do tej potyczki przygotowuje.
Mimo, że najbliższy rywal Pogoni jest teoretyczni słabszy, to jednak łatwo nie będzie?
- Właśnie - teoretycznie słabszy, bo tak naprawdę w tej lidze nie ma zespołów słabych i wyniki pokazują, że każdy może wygrać z każdym. Nam jest dodatkowo ciężko, bo wiadomo, że każdy przeciwnik spina się na Pogoń. Wtedy trudniej się gra.
Wiesz coś o tym, jaka to mobilizacja na lepszą drużynę, bo grając w KSZO byłeś po tej drugiej stronie barykady, gdyż zespół z Ostrowca raczej nie był faworytem rozgrywek.
- Faworytem KSZO rzeczywiście nigdy nie był, ale grając w Ostrowcu kilka razy utarliśmy niektórym nosa i zanotowaliśmy parę ciekawych i niespodziewanych wyników, choćby zwycięstwo nad ŁKS Łódź 1:0 i remis na trudnym terenie Widzewa Łódź. Teraz grając w Pogoni nadal czuje się tę mobilizację jaka towarzyszy zespołom naszych rywali i dlatego czasami choć bardzo chcemy to coś nie wychodzi.
Nie usprawiedliwiasz trochę w ten sposób drużyny?
- Nie wydaje mi się, żeby to była forma usprawiedliwiania kogokolwiek. My wiemy o co gramy i robimy wszystko, żeby jak najlepiej się z naszych zadań wywiązać, a że czasami nie wychodzi, to już takie uroki sportu. Mamy bardzo ciekawy zespół i mam nadzieję, że w najbliższym meczu udowodnimy, że przecież potrafimy grać w piłkę.
Ale to jeszcze nie jest ten Łukasz Matuszczyk, jakiego mieli okazję oglądać kibice KSZO w minionym sezonie.
- Rzeczywiście, jeszcze nie gram tak jakbym sobie tego życzył. Muszę chyba zagrać bardziej na luzie, ale myślę, że teraz z meczu na mecz będzie już coraz lepiej. Postaram się zrobić co w mojej mocy, żeby pomóc Pogoni zająć jak najlepsze miejsce w ligowej tabeli.
Czyli które?
- Hmm… No nie będę oryginalny i powiem, że najwyższe jakie się da (śmiech). Nie jest tajemnicą, że jesteśmy stawiani w roli jednego z faworytów do awansu i każdy w klubie bardzo by tego chciał, a czy to się uda zrealizować to boisko pokaże. My w każdym meczy gramy o zwycięstwo, by ten cel został osiągnięty.