Od początku spotkania przewagę uzyskali gospodarze. Choć podopieczni Krzysztofa Łętochy częściej byli przy piłce od rywali i zbliżali się do bramki strzeżonej przez Łukasza Trudnosa, długo nie byli w stanie skutecznie zagrozić gościom. W pierwszym kwadransie najbardziej dogodne sytuacje do zdobycia bramki mieli Piotr Darmochwał oraz Rafał Gil. W obu przypadkach, piłka szybowała jednak nad poprzeczką. Kolejne okazje Piwosze mieli z rzutów wolnych, lecz zarówno uderzenie Mateusza Wawryki, jak i Jakuba Czerwińskiego nie zaskoczyły świetnie dysponowanego Trudnosa.
Do końca pierwszej połowy dominowali piłkarze Okocimskiego. Nie przekładało się to jednak na zbyt wiele sytuacji strzeleckich. Wielu zawodników, zwłaszcza Robert Trznadel, nie potrafiło się odnaleźć na boisku. Spora w tym zasługa obrońców gości, którzy skutecznie utrudniali życie napastnikom Piwoszy. Sokół jedynie z rzadka próbował kontrować. Po jednej z takich sytuacji, niecelny strzał głową oddał Ernest Konon i była to jedna z nielicznych sytuacji do zdobycia bramki, jaką goście mieli w pierwszej połowie.
W drugiej połowie obraz gry uległ już zmianie. Goście nie tylko zamknęli szczelnie własne pole karne, ale także wreszcie śmielej ruszyli do przodu. W pierwszych minutach drugiej części gry, to właśnie Sokół sprawiał lepsze wrażenie wizualne. Dostrzegł to także trener Łętocha, który szybko dokonał aż czterech zmian. Czas uciekał i piłkarzom Okocimskiego powoli zaczynał palić się grunt pod nogami. Kolejne kontrowersyjne decyzje arbitra oraz jego zbytnia pobłażliwość dla grających na czas gości, tylko podgrzewała niesportowe emocje.
W 57. minucie znakomitą akcję bramkową zmarnował Darmochwał, który dość nieoczekiwanie znalazł się oko w oko z Trudnosem, lecz posłał piłkę nad bramką. Wraz z upływem czasu, Okocimski coraz częściej nacierał na bramkę gości, lecz kolejne uderzenia były zbyt słabe, by zaskoczyć golkipera Sokoła. Marznących w jesiennej aurze kibiców rozgrzała do czerwoności sytuacja z 78. minuty. Wówczas to w polu karnym faulowany był Paweł Pyciak. Arbiter Tomasz Krawczyk uznał jednak, że pomocnik gospodarzy symulował i ukarał go żółtą kartką.
Od tego momentu coraz więcej było niepotrzebnych emocji a sędzia wydawał się nie panować do końca nad wydarzeniami na boisku. Okocimski nadal próbował zgarnąć całą pulę. W 86. minucie groźnie z narożnika pola karnego uderzał Wawryka. W doliczonym czasie gry, Iwan Litwiniuk strzelał z rzutu wolnego i wydawało się, że Czerwiński zmieni tor lotu piłki, pakując ją do siatki z najbliższej odległości. Tak się jednak nie stało i szybka interwencja Trudnosa zapobiegła utracie bramki. Chwilę później Okocimski miał kolejnego "meczbola", ale tym razem pomylił się Maciej Kisiel.
Remis z pewnością nie jest dobrym wynikiem dla gospodarzy, którzy liczyli na trzy punkty i utrzymanie kontaktu z czołówką. Remis jest jak porażka, bowiem kosztował brzeszczan spory spadek w wyjątkowo spłaszczonej w tym sezonie tabeli. - Przeciwnik nie oddał strzału w światło bramki a my tego nie wykorzystaliśmy - ubolewał po spotkaniu trener Łętocha. - Ten mecz był słaby i myślę, że arbiter także się do tego poziomu dostosował - dodał opiekun Okocimskiego.
Okocimski Brzesko - Sokół Sokółka 0:0
Składy:
Okocimski: Trela - Wawryka, Policht, Czerwiński, Pawłowicz, Rupa (59' Pyciak), Darmochwał (65' Wojcieszyński), Baliga, Litwiniuk, Trznadel (66' Głaz), Gil (55' Kisiel).
Sokół: Trudnos - Jóźwiak, Naliwajko, Kaśnikowski, Pracz, Butkiewicz (90' Baranowski), Zalewski, Wojtkielewicz, Mościński, Kopeć (77' Żuberek), Konon (64' Gołębiewski).
Żółte kartki: Pyciak (Okocimski) oraz Wojtkielewicz (Sokół).
Sędziował: Tomasz Krawczyk (Piotrków Trybunalski).
Widzów: 600.