Rafael Benitez: Po utracie trzeciej bramki byłem wściekły

To było niesamowite spotkanie. Tottenham Hotspur przegrywał do przerwy z Interem Mediolan 0:4, by w drugiej odsłonie doprowadzić do stanu 4:3, chociaż od 8 minuty radził sobie w osłabieniu. Kibice zgromadzeni na trybunach stadionu San Siro na brak emocji narzekać nie mogli.

Rafael Benitez po meczu był zadowolony z postawy swoich podopiecznych, ale ostatnie minuty spotkania musiały podwyższyć mu ciśnienie. - Jestem zadowolony z wyniku końcowego, bo wygraliśmy. To ważne być na pierwszym miejscu w grupie, mając na uwadze remis Twente. Na pewno nie mogła mi się podobać postawa w drugiej połowie. Zagraliśmy z małym zaangażowaniem i na za dużo pozwalaliśmy rywalom. Utrata trzech bramek w końcówce to nic przyjemnego, ale ja jestem zadowolony, bo w tym momencie mamy na swoim koncie 7 punktów. Jesteśmy jedyną drużyną w grupie, która tej nocy wygrała mecz. Staram się patrzeć pozytywnie - powiedział Hiszpan.

Inter w Lidze Mistrzów gra bardziej ofensywnie niż w Serie A. Zdobywa też więcej bramek. Wszak w trzech spotkaniach już dziesięciokrotnie umieścił piłkę w siatce. - Uważam, że moja drużyna jest mocna we Włoszech, ale w Lidze Mistrzów jest inna motywacja. Poza tym we Włoszech zespoły są bardziej taktyczne i trudniej się z nimi gra - wyjaśnił Benitez.

Wygrywać 4:0 i doprowadzić do sytuacji, że drży się o wynik, to jednak sztuka. Mało brakowało, a Benitez przeżywałby coś na wzór finału w Stambule, tyle że z perspektywy tego, który bramki traci. - Przy stanie 4:1 było mi przykro, przy 4:2 jeszcze bardziej, przy 4:3 byłem wściekły - zażartował trener zapytany o końcówkę spotkania w wykonaniu swoich podopiecznych.

Tottenham w środę pokazał, że walczy do końca. Taka postawa drużyny musiała się spodobać Harry'emu Redknappowi. - Pierwsza połowa to było piekło. Po zmianie stron rozegraliśmy jednak dobre zawody i skuteczność Bale pozwoliła nam honorowo zakończyć to spotkanie. Na początku mieliśmy sporo problemów. Kiedy przegrywasz różnicą dwóch bramek i tracisz zawodnika, trudno się przeciwstawić. W przerwie meczu powiedziałem moim podopiecznym, żeby dali z siebie wszystko, bo unikniemy upokorzenia i piłkarze wzięli sobie te słowa do serc. Karny? Nie widziałem powtórki, ale być może decyzja sędziego była zbyt pochopna. W rewanżu możemy sprawić Interowi problemy, zwłaszcza na skrzydłach. W środkowej strefie boiska trudności możemy mieć jednak kłopot z Eto'o i Sneijderem - wyjaśnił szkoleniowiec.

Źródło artykułu: