Smuda: Frankowski trenerem - to mój pomysł

Uczynienie Tomasza Frankowskiego trenerem napastników piłkarskiej reprezentacji Polski to mój autorski pomysł - powiedział w czwartek selekcjoner kadry Franciszek Smuda.

- To jest mój pomysł, który będzie miał ciąg dalszy. Rozmawiałem z Frankowskim w tej sprawie, on się bardzo cieszy na ewentualną pracę w reprezentacji. W poniedziałek spotkamy się w siedzibie PZPN w celu omówienia szczegółów - powiedział Smuda podczas spotkania z kibicami, które odbyło się w czwartkowy wieczór w jednym z krakowskich pubów.

Smuda nie widzi już "łowcy bramek" w reprezentacji w roli zawodnika. - On ma już 36 lat i nie wiem, czy w czasie meczu reprezentacji dotknąłby piłki chociaż kilka razy. W tego typu spotkaniach jest zupełnie inne tempo gry niż w lidze. Jednak jego spryt, technika jest mi potrzebna przy pomocy w szkoleniu drużyny.

Kapitan Jagiellonii Białystok - który ma za sobą 22 występy w drużynie narodowej - w czwartek przedłużył o półtora roku umowę z klubem. Piłkarz mówi, że to jego ostatni kontrakt, władze Jagiellonii nie wykluczają jednak kolejnego.

Smuda przyznał, że nie spodziewał się iż praca z reprezentacją Polski będzie aż tak ciężka i że będzie miał tak mały wybór kandydatów do kadry.

- Obejmując kadrę nie wyobrażałem sobie, że jest taki niedostatek utalentowanych piłkarzy na miarę reprezentacji. Pracując w klubie nie zwracałem na to baczniejszej uwagi, koncentrując się na swoim zespole. Jednak teraz widzę, że poziom polskiej piłki spadał rok po roku. Aby nie było jeszcze gorzej, musimy zacząć zwracać dużą uwagę na szkolenie młodzieży - powiedział Smuda.

Żona trenera Małgorzata, która przyszła na spotkanie razem z mężem, przyznała, że odradzała mu objęcie stanowiska selekcjonera narodowej drużyny ze względu na polską mentalność. - Zdawałam sobie doskonale sprawę, z czym to się wiąże. Poza ewentualnymi przyjemnościami związanymi ze stanowiskiem, jest to duże obciążenie psychiczne, emocjonalne. W naszym kraju jest charakterystyczne dla tego typu stanowisk, że wszyscy kochają trenera jak jest dobrze, a jak źle to - delikatnie mówiąc - milkną.

Organizatorzy spotkania postanowili poddać trenera nietypowemu testowi. Okazało się, że nie musi on prosić żony o pomoc w wiązaniu krawata, gdyż sam to robi w kilkanaście sekund.

Komentarze (0)