Szczęśliwa wygrana łęcznian - relacja z meczu Górnik Łęczna - Podbeskidzie Bielsko-Biała

W pierwszej połowie zielono-czarni ambitnie stawiali czoła wiceliderowi, choć to goście przeprowadzali szybsze i bardziej składne ataki. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, ale to gospodarze przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Wyżej notowani goście sprawiali lepsze wrażenie. Konsekwentnie czekali na swoją szansę, a ich ataki były przemyślane i szybkie. Niezbyt pewny w swoich interwencjach był Paweł Magdoń. Byłemu reprezentantowi Polski brakowało szybkości i zwrotności, przez mogli harcować napastnicy Podbeskidzia.

W 24. minucie Górnik sam narobił sobie kłopotów. Dawid Sołdecki przeszkodził Sergiuszowi Prusakowi w interwencji, a Sebastian Ziajka nie trafił do pustej bramki. 4 minuty później Piotr Koman i Veljko Nikitović zderzyli się głowami. Obu zawodnikom założono opatrunki, lecz pomocnik zespołu gości nie mógł kontynuować gry.

Na pierwszą składną akcję gospodarzy kibice musieli czekać do 36. minuty. Wymianę podań strzałem w boczną siatkę zakończył Adrian Paluchowski, który wcześniej zaprezentował kilka tradycyjnych kiksów. Sporo emocji dostarczyła publiczności końcówka pierwszej połowy. Najpierw Nildo przegrał pojedynek jeden na jednego z Richardem Zajacem, a chwilę później ogromne zamieszanie zapanowało w szesnastce Górnika po dośrodkowaniu Macieja Rogalskiego z rzutu rożnego i Sergiusz Prusak instynktownie obronił uderzenie jednego z zawodników.

Tuż po zmianie stron łęcznianie nastraszyli rywali, jednak Paluchowski znów nie trafił w bramkę. Podbeskidzie zrewanżowało się kontrą w 56. minucie. Przed szansą stanął Robert Demjan i trafił tylko w boczną siatkę. Bliższy szczęścia był Dariusz Łatka, ale jego atomowy strzał nie znalazł drogi do bramki.

Prusak, który powrócił między słupki po przerwie zaprezentował się z dobrej strony. Obronił sporo groźnych uderzeń, a prawdziwym kunsztem popisał się po główce Rogalskiego, kiedy sztab szkoleniowy i gracze rezerwowi Podbeskidzia już widzieli piłkę w siatce.

Nieoczekiwanie to gospodarze objęli prowadzenie. W 77. minucie Eivinas Zagurskas świetnym podaniem obsłużył Paluchowskiego, a ten wykorzystał dobrą sytuację. W odruchu radości zerwał z siebie koszulkę i został ukarany żółtą kartką.

Górnik był już zainteresowany wyłącznie obroną korzystnego wyniku. Gościom z trudem szło sforsowanie zasieków defensywnych łęcznian. W końcówce trener Robert Kasperczyk desygnował do gry trzeciego napastnika, lecz nie przyniosło to pozytywnego efektu.

Górnik Łęczna - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)
1:0 - Paluchowski 77'

Składy:

Górnik Łęczna:
Prusak - Pielach, Sołdecki, Magdoń, Bożkow - Paluchowski, Miloseski, Nikitović, Zagurskas
(90+4' Bartoszewicz) - Paluchowski (83' Severino), Nildo (73' Pesir).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac - Osiński, Byrtek, Broniewicz, Cienciała - Rogalski, Koman (34' Matusiak), Łatka (86' Patejuk), Ziajka (80' Malinowski) - Cieśliński, Demjan.

Żółte kartki: Bożkow, Magdoń, Nikitović, Paluchowski (Górnik) oraz Broniewicz, Rogalski (Podbeskidzie).

Czerwona kartka: Cieciura /66' za drugą żółtą/ (KSZO).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 1000 (gości: 0).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×